- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 108622
Żołnierze zawodowi, którzy zostaną skierowani na polsko-białoruską granicę w celu pomocy funkcjonariuszom Straży Granicznej otrzymają podwyższoną ze 150 do 400 proc. stawkę diety za każdą pełną dobę wykonywania zadań poza stałym miejscem pełnienia służby.
W środę, 9 września szef MON poinformował w mediach społecznościowych, że podpisał nowelizację rozporządzenia szefa MON z 6 lipca 2022 r. w sprawie należności pieniężnych żołnierzy zawodowych za przeniesienia, przesiedlenia i podróże służbowe (Dz. U. poz. 1464.
Ciężką służbę na granicy trzeba doceniać. Podpisałem dziś rozporządzenie, które wielokrotnie zwiększy wysokość diety wypłacanej żołnierzom chroniącym granicę państwową. pic.twitter.com/jmuzvmUcDi
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) September 6, 2023
Na początku sierpnia br. minister obrony narodowej polecił realizację wniosku komendanta Straży Granicznej o wysłaniu dodatkowych żołnierzy wydzielonych do patrolowania pogranicza polsko-białoruskiego oraz uczestniczących w operacji "Bezpieczne Podlasie". Wniosek dotyczył przesunięcia kolejnego tysiąca żołnierzy na granicę polsko-białoruską, bowiem - jak wtedy uzasadniał gen. dyw. SG Tomasz Praga - na granicy z Białorusią rośnie agresja wobec polskich funkcjonariuszy SG, polskich żołnierzy i policjantów. Wtedy działania SG na tej granicy wspierało ok. 2 tysięcy żołnierzy, którzy otrzymywali dietę wysokości 150 proc. stawki za każdą pełną dobę wykonywania zadań poza stałym miejscem pełnienia służby. Od 1 stycznia 2023 r. dieta wynosi 45 zł za dobę w krajowej podróży służbowej.
Zgodnie bowiem z obowiązującymi od połowy lipca 2022 przepisami wykonawczymi do art. 445 ust. 15 ustawy z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny (Dz. U. poz. 655 i 974), żołnierzowi zawodowemu wyznaczonemu na stanowisko służbowe poza miejscowością stanowiącą siedzibę jednostki wojskowej lub wydzielonego pododdziału, w której zajmował dotychczas stanowisko służbowe, przysługuje:
- ryczałt z tytułu przeniesienia – w wysokości 50 proc. najniższej stawki uposażenia zasadniczego żołnierza zawodowego;
- dieta – za czas przejazdu i pierwszą dobę pobytu w nowym miejscu pełnienia służby w wysokości stawki diety przysługującej z tytułu odbywania krajowej podróży służbowej, obowiązującej w dniu przejazdu żołnierza do nowego miejsca pełnienia służby
Należy podkreślić, że 25 proc. stawki diety przysługuje żołnierzowi z samego tytułu czasowej zmiany miejsca postoju jednostki wojskowej lub wydzielonego pododdziału.
A te 150 proc. to są dodatkowe uprawnienia przysługujące żołnierzom wykonującym zadania związane z ochroną granicy RP w zakresie ochrony niepodległości państwa, niepodzielności jego terytorium lub zapewnienia bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic. Była to rekompensata za rezygnację z wypłaty żołnierzom dotychczasowego dodatku specjalnego.
Zgodnie z nowymi przepisami, od 24 sierpnia zostały zwiększone diety żołnierzom skierowanym w podróż służbową w celu ochrony granicy państwowej do wysokości 400 proc. stawki (180 zł ) za każdą pełną dobę wykonywania zadań poza stałym miejscem pełnienia służby. Chodzi o to - jak wynika w uzasadnieniu projektu rozporządzenia - zwiększenia motywacji finansowej oraz rekompensaty utrudnionych warunków służby na granicy państwowej.
W § 10 w ust. 4 tego rozporządzenia dodano dwa punktu ( 4 i 5). Pierwszy z nich obejmuje żołnierzy, w tym również Żandarmerii Wojskowej, którzy „ w związku z czasową zmianą miejsca postoju jednostki wojskowej lub wydzielonego pododdziału wykonujących zadania związane z bezpośrednią ochroną granicy Rzeczypospolitej Polskiej realizowaną w strefie nadgranicznej".
Drugi z kolei punkt obejmuje uczestnictwo w szkoleniu w ramach wydzielonych sił i środków Sił Zbrojnych RP.
W przypadku zbiegu uprawnień do stawek diet, żołnierzowi przysługuje wyższa stawka. Dieta nie przysługuje za czas pobytu w stałym miejscu pełnienia służby, miejscu zamieszkania lub na leczeniu w podmiocie leczniczym wykonującym działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne, a także jeżeli na podstawie odrębnych przepisów żołnierz otrzymał bezpłatne wyżywienie lub równoważnik pieniężny w zamian za wyżywienie.
Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, ale wyższa dieta ma przysługiwać już od 24 sierpnia br. Ry.
zdjęcie: MON/X
Link do projektu rozporządzenia: https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12376104
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 3302
W dniach 5-8 września w Kielcach odbywa się XXXI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego. To okazja na wystawę najnowocześniejszego sprzętu wojskowego. Na targach obecnych jest 700 firm z 35 państw. Polska jako gospodarz jest zarówno największym beneficjentem targów. Prezydent RP A. Duda w towarzystwie szefa MON M. Błaszczaka zapowiedział, że w 2023 roku na zbrojenia wydamy ponad 137 mld zł. MON podpisało szereg nowych umów. Będą nowe patrioty, statki bezzałogowe i budowa systemu Narew. Tak wielkie wydatki na wojsko prowadzą do prostego pytania: Czy nas na te wydatki stać? 137 mld zł na zbrojenia w 2023 to ponad dwukrotnie więcej niż przeznaczyliśmy na to w 2022 roku (około 60 mld zł).
Nie da się w rok czy dwa naprawić wieloletnich zaniedbań.
Aby wyposażyć polską w armię w nowoczesne systemy uzbrojenia i sprzęt należy na to przeznaczyć około 10 lat. Potrzebna na to jest zgoda klasy politycznej. W przypadku Polski może ona dotyczyć dwóch największych partii, które od prawie dwudziestu lat trzymają władze w kraju. Błędem jest twierdzenie, że należy zbroić się za wszelką cenę. Jeśli kraju nie stać na takie tempo to straci finansowe bezpieczeństwo. Kraj-bankrut nie obroni się wcale. Na wojnie potrzebne są przede wszystkim pieniądze. Ukraina przegrałaby, gdyby nie pomoc zachodu. Rosja, mimo że sama ma problemy, ma gospodarkę znacznie większą i wydajniejszą niż ukraińska. Ta sama Rosja, kiedyś nazywana Związkiem Radzieckim dała nam przykład jak zbankrutować przez zbrojenia. Lata 80. czyli końcówka wojny cywilizacyjnej, starcia kapitalizmu z komunizmem. Bogate USA ze swoim wielkim przemysłem zbrojeniowym celowo rozpoczęły konkurencję na zbrojenia z ZSRR. W latach 80. XX wieku USA wydawały na wojsko około 6-7% PKB. Dla porównania, w tym samym okresie pogrążone w kryzysie ZSRR wydawało 17-20% PKB. To dużo. Znacznie przewyższało możliwości słabo rozwiniętego kraju, które próbowało być mocarstwem. W końcu nastąpił krach. ZSRR nie było w stanie utrzymać tępa zbrojeń. Poddało się, a wkrótce pogrążone w kryzysie upadło. To gospodarka wygrywa konflikty. Nie ma co się łudzić, że bankrut wygra wojnę. Nie stać go na to.
Część osób może powiedzieć, że przecież jesteśmy w NATO, a Sojusz nas dofinansuje. “Skoro Ukrainie pomagają to nam też pomogą”. I tak i nie. Aby nam pomogli muszą widzieć w tym interes. Ukraina od 10 lat stale wzmacniała swoją armię. To nie był chwilowy skok, raczej proces. Zachód widzi tam potencjał. Ukraina ich zdaniem może wygrać, a ich dozbrajanie pozwala mocniej osłabić Moskwę.
Nasze władze dopiero teraz obudziły się z letargu. Nie chodzi tylko o obecnie rządzących. Bardziej o całą klasę polityczną po przemianach 1989 roku. Co chwila tworzone były nowe plany. Miano rozwijać marynarkę wojenną, systemu obrony przeciwlotniczej. Wszystko kończyło się na używanych okrętach, czołgach z odzysku. Jedynym naprawdę poważnym zakupem przed wojną na Ukrainie było przyjęcie na wyposażenie sił zbrojnych samolotów F-16. Projekty ucinała albo następna ekipa dochodząca do władzy albo nawet ta sama, kiedy okazało się, że na nic nie ma pieniędzy.
Szybkie zakupy nie mają żadnego sensu
Doposażamy wojsko w to co akurat jest na rynku, a nie w to co jest nam potrzebne. Przykładem niech będą samoloty FA-50 dla Polski. Pierwsza partia, kupiona na szybko i z nie do końca odpowiadającymi nam parametrami. Kupiliśmy je tylko dlatego, że były dostępne. Dopiero kolejne partie będą wyposażone w to co dokładnie chcemy. Zdecydowanie lepszym pomysłem był zakup np. używanych F-16 z zachodu. Inne państwa europejskie powoli pozbywają się swoich maszyn tego typu i czekają na myśliwce 5 generacji. Samoloty, które mogłaby przejąć Polska dostaje Ukraina. Z tego co widzieliśmy wcale nie mało krajów było gotowych sprzedać swoje F-16. Nie twierdzę, że koreański sprzęt jest zły, ale z samolotami F-16 mamy do czynienia od kilkunastu lat. Wiemy jak się z nimi obchodzić i mamy przeszkolone załogi.
Dodatkowo, kiedy kupujemy wszystko "z wolnej ręki", na szybko, nie pozostawiamy sobie pola do negocjacji. Sprzedawcy windują ceny co sprawia, że płacimy zdecydowanie więcej niż powinniśmy. Nie zawieramy korzystnych umów zapewniających przynajmniej część produkcji sprzętu w naszym kraju. Jest to ogromny błąd, gdyż nie rozwijamy własnego przemysłu. W Polsce mamy zakłady zbrojeniowe, które mogłyby się zajmować budową podzespołów. PZL Świdnik czy Huta Stalowa Wola poradziłyby sobie z zamówieniami znacznie przewyższającymi nasze obecne zapotrzebowanie. Oczywiście nie wszystko kupimy w Polsce, lecz nasze zakłady mają dużo do zaoferowania. Dodatkowo sprzęt ten byłby znacznie tańszy. Trwająca kampania wyborcza szczególnie zachęca do propagandowych zakupów. Warto się jednak zastanowić czy nie lepiej wynegocjować lepsze kontrakty niż kupować wszystko na siłę.
Mateusz Bartczak
Zdjęcie: CO MON
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 74706
Po wizycie pracowników Wydziału ds. Żołnierzy i Funkcjonariuszy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich ( BRPO) w 22. Karpackim Batalionie Piechoty Górskiej w Kłodzku, rzecznik zwrócił się w piśmie do Szefa MON o ustosunkowanie się do przedstawionych problemów. Żołnierze m.in. wyrażali wątpliwości co do zadań, za które nie są naliczane nadgodziny za służbę na granicy i dowożenie żołnierzy na lotnisko w Jasionce, a także wskazywali , że ze względu na specyfikę zadań piechoty górskiej służba w niej powinna być poprzedzona testem sprawności fizycznej
Rozmowy pracowników BRPO odbyły się maju br. z dowództwem 22. Karpackim Batalionie Piechoty Górskiej w Kłodzku (KBPG) oraz przedstawicielami wszystkich korpusów osobowych. Dotyczyły problemów w służbie, warunków socjalno-bytowych oraz przestrzegania zasady równego traktowania w zakresie wojskowej służby kobiet.
Niedawno na stronie RPO opublikowano list do ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Prof. Marcin Wiącek poinformował w nim, że poddaje pod rozwagę szefa MON zagadnienia, które budzą niepokój żołnierzy i prosi o zbadanie i przedstawienie informacji w tym zakresie.
Nadgodziny za promocyjne weekendy
W trakcie rozmowy z przedstawicielami BRPO żołnierze mieli wątpliwości do niektórych zadań, za które nie są naliczane nadgodziny. Chodzi w szczególności o służbę pełnioną na granicy przez kilkudziesięciu żołnierzy batalionu, dowódcy warty, a także w przypadku kierowcy, oddelegowanego do wożenia podhalańczyków na lotnisko Jasionka pod Rzeszowem.
Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, nadgodziny naliczane są m.in. za wykonywanie zadań promocyjnych wojska, które zwykle mają miejsce w weekendy.
Wrzesień tego roku będzie szczególnie pracowity w weekendy dla żołnierzy, bowiem będą oni uczestniczyć w małych i dużych miastach w pokazach dynamicznych z udziałem sprzętu wojskowego. Inauguracja miała miejsce 2 września w Lubinie z okazji 5. rocznicy powołania 18 Dywizji Zmechanizowanej, z udziałem szefa MON. W ocenie resortu ON te działania mają służyć promocji wojska i rekrutacji do armii, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że całe to świętowanie przed wyborami parlamentarnymi zostało podporządkowane głównie jednemu celowi - pozyskaniu głosów i promocji kandydatów partii rządzącej w wybranych regionach.
Nadgodziny nie przepadają. Lepiej, by były płatne jak w MSWiA
To powoduje, że żołnierze będą mieli sporą liczbę godzin i mogą być trudności – z uwaga liczbę dodatkowych zadań - z ich odebraniem. Zasadą jest, że powstałe nadgodziny powinny zostać odebrane przez żołnierza w ciągu 8 miesięcy od ich wypracowania. W ciągu pierwszych 4 miesięcy żołnierz ma prawo sam wskazać termin, w którym planuje je odebrać. Jeśli w tym terminie nie zostaną one odebrane, w ciągu kolejnych 4 miesięcy to przełożony winien wskazać żołnierzowi termin w jakim powinien je odebrać.
Jeśli i w tym czasie nadgodziny nie zostaną odebrane, nie oznacza to, że nadgodziny przepadają (co stanowi częstą praktykę w jednostkach wojskowych). Zgodnie bowiem z art. 124 ust. 1 ustawy o obronie Ojczyzny, roszczenia wynikające z przepisów ustawy przedawniają się z upływem 3 lat od dnia, w którym stały się wymagalne, chyba że przepisy ustawy stanowią inaczej. Oznacza to, że żołnierz po upływie powyższych 8 miesięcy nadal ma prawo do odbioru nadgodzin, które to przedawnia się dopiero po 3 latach i okresie wymagalności, czyli w tym wypadku po 3 latach i 8 miesiącach.
W trakcie spotkania w Kłodzku z przedstawicielami BRPO sugerowano, że rozwiązaniem tego problemu byłby ekwiwalent za nadgodziny, co zostało wprowadzone w 2019 r. w służbach MSWiA, poza stanowiskami kierowniczymi.
Kontrowersje wśród żołnierzy zawodowych budziło także coroczne opiniowanie służbowe. W ich ocenie, przepisy nie są precyzyjne, co powoduje, że opinia, w wielu przypadkach zależy od nastawienia i różnej interpretacji poszczególnych dowódców. Jest to krzywdzące, bowiem od tego zależy awans służbowy.
Stawki nie motywują do awansów
Bolączką żołnierzy KBPG jest również spłaszczenie uposażeń i wynikające z tego niewielkie różnice w siatce płac między korpusami szeregowych zawodowych a podoficerów. Powoduje to, że niechętnie przechodzą oni do wyższego korpusu, unikając w ten sposób zwiększonej odpowiedzialności. Różnica pomiędzy stanowiskiem starszego szeregowego specjalisty a kapralem wynosi bowiem ok 100 zł.
Pozytywnie za to oceniono realizację wczasów dla żołnierzy przebywających na granicy powyżej 60 dni. Postulowano przy tym zróżnicowanie wysokości dodatku za dyżury w zależności od zakresu odpowiedzialności i realizowanych zadań.
Potrzebny test sprawności przed kwalifikacją do KBPG
Ze względu na specyfikę zadań piechoty górskiej, wyposażonej i wyszkolonej do wsparcia walki na nierównym terenie, rozmówcy wskazywali, że służba w niej powinna być poprzedzona testem sprawności fizycznej. W ocenie rozmówców powinni oni na bieżąco szkolić się na terenach górskich, gdy tymczasem ich zadania (poza udziałem w KFOR Kosowo) na miejscu, w dużej części ograniczają się do organizowania szkoleń dla dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.
Uprzywilejowane „chorobowe” DZSW
Kolejną kwestią budzącą emocje podhalańczyków z Kłodzka jest możliwość otrzymywania 100 proc. uposażenie za zwolnienie lekarskie. Tymczasem szeregowi zawodowi otrzymujący takie same uposażenie zasadnicze ( 4960 zł brutto) otrzymują za L4 jedynie 80 proc. pensji, poza nielicznymi wyjątkami. A ponadto zauważyli, że skierowanie na komisję lekarską otrzymać mogą dopiero po 3 miesiącach korzystania z L-4. W ich ocenie, żołnierze DZSW po 3 dniach nieusprawiedliwionej nieobecności w służbie powinni być zwolnieni, natomiast w praktyce są tacy, którzy mają nieusprawiedliwione nawet 60 dni i w dalszym ciągu pozostają w służbie. Zdarza się, że żołnierze przynoszą zwolnienia wystawione wstecz np. na 2 dni, mimo, że byli tego dnia na apelu.
Zdaniem rozmówców, zdolność kandydatów do czynnej służby wojskowej winna być badana przez psychologów w wojskowych centrach rekrutacji (WCR). Żołnierze zawodowi negatywnie ocenili także dowolność zakwaterowania DZSW, gdzie „miejscowi” mieszkają w domu, przychodząc do „pracy” na kilka godzin. Ponadto otrzymują zaprowiantowanie na weekendy.
Tymczasem służący zawodowo przy znacznie większym zakresie obowiązków nie posiadają takich uprawnień. W ocenie żołnierzy WCR kieruje do DZSW kandydatów, z którymi trudno się porozumieć, albo którzy w ogóle nie powinni trafić do wojska np. obywatel polski pochodzenia kaukaskiego (niemówiący po polsku). Zdarzają się także żołnierze z chorobami psychicznymi.
Rezerwiści bez zweryfikowanego stanu zdrowia
Kolejny problem poruszony podczas spotkania dotyczy ćwiczeń rezerwy. Powołuje na nie dowódca jednostki wojskowej, do której rezerwiści posiadają przydziały mobilizacyjne. Przed przyjazdem na ćwiczenia rezerwiści nie są jednak weryfikowani pod kątem stanu zdrowia. Na miejscu okazuje się, że z 30 rezerwistów, którzy stawili się na ćwiczenia do wizytowanej jednostki zostało jedynie 5 - pozostałych zwolnił lekarz po przeprowadzeniu wywiadu lekarskiego (ankieta). Żołnierze podkreślili, iż szkolenie rezerwy winno się skupiać na zapoznaniu z nowym rodzajem sprzętu oraz uzbrojenia i dopiero potem rezerwiści powinni być kierowani do jednostek operacyjnych.
Żołnierze poruszyli też kwestie braku sprawdzeń pod kątem karalności osób przyjmowanych do Legii Akademickiej, a przecież już po II szkoleniu mogą oni zostać podoficerami, a następnie oficerami.
Zaniedbany stan obiektów i dróg oraz zamknięty klub
Żołnierze skarżyli się także, że brakuje środków finansowych na niezbędne remonty istniejących obiektów. Wyremontowane zostały jedynie 3 budynki. Co roku zdarza się kilka, kilkanaście wypadków związanych z bardzo złym stanem technicznym dróg, placów oraz części chodników w kompleksie wojskowym. Potrzeba remontu jest corocznie wykazywana w raportach w systemie SI LBPP, ale pomimo monitów, brakuje środków na modernizację infrastruktury.
Klasycznym tego przykładem jest klub wojskowy, który z uwagi na bezpieczeństwo użytkowania został zamknięty przez inspektora nadzoru budowlanego. Obiekt pozostaje pod opieką konserwatora zabytków. Klub ten pełnił ważną rolę w organizowaniu m.in. imprez kulturalnych dla dzieci i dorosłych,integrując środowisko żołnierskie. Po jego zamknięciu życie kulturalno-oświatowe jednostki praktycznie zamarło, o czym poinformowano na stronie jednostki.
Kolejnym obiektem wymagającym pilnej reakcji jest zespół kontenerów znajdujących się przy wjeździe do jednostki wojskowej (w pobliżu lądowiska dla śmigłowców). W obiektach tych pełnione są służby całodobowe. Progi wejściowe do pomieszczenia dyżurnego są przerdzewiałe na wylot, okna nieszczelne, dach przecieka, a toalety i prysznice w ogóle zostały wyłączone z użytku. O ile latem żołnierze chłodzą się mobilnym klimatyzatorem, o tyle zimą służba w takim kontenerze stanowi nie lada wyzwanie.
Wydaje się, że wymiana kontenerów nie powinna stanowić zbyt dużych kosztów, zwłaszcza że przy okazji wykonywania przez Siły Zbrojne zadań na granicy zostały pozyskane kontenery, który mogłyby zostać wykorzystane w celu poprawy warunków żołnierzom służby dyżurnej w 22 KBPG.
Problemy z remontem dotychczasowej infrastruktury w Kłodzku mogą się pogłębiać z powodu tworzenia nowych jednostek i budową kosztownej infrastruktury na wschodzie kraju, które obecnie są traktowane priorytetowo w resorcie obrony narodowej.
RPO w piśmie do szefa MON prosi o zbadanie opisanych kwestii i zajęcie stanowiska.
Wolin
Zdjęcie: 22 KBPG
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 3972
Kryzys migracyjny nie słabnie. Mimo fizycznych umocnień cały czas do naszego kraju przedostają się tysiące migrantów. Nie tylko polsko-białoruska granica jest problemem. Białoruś intensyfikuje przerzut migrantów na Litwę i Łotwę. Przemytnicy przewożą ludzi przez Litwę do Polski, a dalej do Niemiec.
Niemcy chcą kontroli na granicy z Polską
Niemieckie władze lokalne i przedstawiciele przedsiębiorców chcą stacjonarnych kontroli na granicy polsko-niemieckiej. Powodem jest oczywiście nielegalna imigracja. Od stycznia 2023 roku, według oficjalnych danych zatrzymano już około 60 tys. nielegalnych imigrantów. To dwukrotny wzrost of 2021 roku. Niemcy nie chcą więcej przybyszów. W czasie ostatniego kryzysu migracyjnego przyjęli ponad 1 mln osób. Decyzja rządu Angeli Merkel nie była konsultowana ze społeczeństwem, które było temu przeciwne. CDU straciła przez to wielu wyborców, którzy zaczęli głosować na antyimigrancką AfD. SPD obecnego kanclerza Olafa Scholza nie chce popełnić błędów poprzedniczki, dlatego ostrożnie wypowiada się na temat imigrantów. Potrafi wyrazić swoje zaniepokojenie wzrostem nielegalnej migracji i ganić za to Polskę.
Tak duża liczba migrantów na polsko-niemieckiej granicy pokazuje, że Polska ma problem. Dowodzi to nie tylko nieszczelności granicy polsko-białoruskiej, ale także napływu migrantów do Polski przez Litwę. Białoruś skoncentrowała się na przerzucaniu migrantów na Litwę i Łotwę. Potem przemytnicy przewożą ich przez Polskę do Niemiec. To, że migranci chcą jechać do Niemiec, a nie zostać w naszym kraju nie pokazuje, że nie mamy problemu. Co, jeśli Niemcy zamkną granicę? Zostaniemy z kilkudziesięcioma tysiącami nielegalnymi imigrantami i to w ciągu jednego roku. Wkrótce problem może narastać, a my nie mamy rozwiązania. Oprócz rozbudowy umocnień z Białorusią należałoby pomyśleć o lepszej ochronie granicy z Litwą. Rząd lubi się chwalić ilu funkcjonariuszy broni granicy jednak nie wspomina, że przez nasz kraj w ciągu roku i tak przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy nielegalnych imigrantów. Nie wiemy kim oni są, a nie wszyscy mają dobre zamiary.
Straż Graniczna poinformowała 1 września, że przeprowadziła kolejne wspólne polsko-niemieckie działania kontrolne. Jest to efekt porozumienie z maja br. “zakładające ukierunkowaną na przeciwdziałanie oraz zwalczanie migracji współpracę obu służb”. W działaniach brali udział funkcjonariusze z Nadodrzańskiego Oddziału SG oraz Policji Federalnej Niemiec. Zatrzymano 49 cudzoziemców - w większości byli to obywatele Syrii.
Od początku wspólnych działań ze stroną niemiecką zatrzymano łącznie 68 cudzoziemców, którzy nielegalnie przebywali na polskim terytorium. 12 osobom postawiono zarzuty udzielania pomocy w nielegalnym przekraczaniu granicy państwa.
Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk odwołany
Oficjalnie, powodem odwołania Wawrzyka było “Brak satysfakcjonującej współpracy”. Prawdziwą przyczyną odwołania ministra są imigranci. Minister był odpowiedzialny za powstanie projektu rozporządzenia w sprawie listy państw, z których cudzoziemcy mogą składać wnioski o wydanie wizy bezpośrednio w MSZ. Miało to ułatwić ściąganie większej liczby imigrantów do Polski. Projekt ułatwiał uzyskanie wizy osobom z Ukrainy oraz wielu krajów Bliskiego Wschodu i Afryki m. in. z Kataru, Pakistanu, Nigerii, Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Rząd PiS chce pokazać się jako przeciwnik imigracji, szczególnie z krajów "odmiennych kulturowo". Oficjalna polityka jednak temu przeczy. Sprawę podchwyciła opozycja, ujawniając projekt dokumentu. Pokazuje ona niekonsekwencje rządu w kwestii migracji. Z jednej strony słyszymy o konieczności obrony Polski przed obcymi, a z drugiej rządzący chcą przyjmować do pracy nawet 400 tys. imigrantów ekonomicznych rocznie. Takiej kwoty nie da się zapewnić z krajów ościennych, stąd rząd stawia na Bliski Wschód i Afrykę.
W Polsce pracowników brakuje już od kilku lat. Dodatkowo katastrofalna liczba urodzeń nie nastraja nas optymistycznie na przyszłość. W kwietniu 2023 roku urodziło się tylko 21 tys. dzieci, a kolejne miesiące nie pokazują poprawy. To wynik najgorszy od II wojny światowej. Przez ostatni rok to spadek liczby ludności o około 130 tys. Pokazuje to, że problem braku rąk do pracy będzie tylko narastał.
Dane nie pokazują ludności z Ukrainy, która szacowana jest na około 3 mln osób. Pamiętajmy jednak, że te osoby to w dużej części uchodźcy wojenni lub czasowi imigranci ekonomiczni, którzy po wojnie gotowi są wrócić do swojego kraju. Jeśli nikt nie wymyśli sensownej polityki prorodzinnej, w Polsce nie będzie rąk do pracy, a imigracja będzie jedynym ratunkiem dla gospodarki.
Autor: Mateusz Bartczak
zdjęcie: Nadodrzanski OSG
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 24191
Resort obrony narodowej zmniejszył w 2024 r. limit naboru na kurs oficerski dla kandydatów z tytułem magistra z 1023 do 862 miejsc oraz zwiększył ten limit do szkół podoficerskich z 947 do 1202 – wynika z opublikowanych decyzji szefa MON.
Jak wynika decyzji nr 87 szefa MON z 23 sierpnia br. resort ON zarezerwował na 3-12 miesięcznych kursach oficerskich dla kandydatów z tytułem magistra 862 miejsc, w tym połowę (438 wobec 359 w 2023 r.) przewidziano dla podoficerów na kursach 6 miesięcznych. Ponadto 75 miejsc przewidziano dla podoficerów i cywili na kursach 3-miesięcznych, 50 dla pracowników cywilnych resortu obrony narodowej, którzy zdecydują się na swoich stanowiskach na założenie munduru wojskowego, 115 dla szeregowych zawodowych na szkoleniach rocznych oraz 159 dla osób spoza wojskowego środowiska.
Najwięcej ochotników (548) przyjmie Akademia Wojsk Lądowych), a w dalszej kolejności : Wojskowa Akademia Techniczna (157), Lotnicza Akademia Wojskowa (87) i Akademia Marynarki Wojennej (70).
Oficer z pracownika cywilnego
Nowością oficerskie jest rezerwacja 50 miejsc dla pracowników wojska: po 20 w Akademii Marynarki Wojennej ( w korpusie ogólnym) oraz w Akademii Wojsk Lądowych (w grupie osobowej psychologów) oraz Wojskowej Akademii Technicznej (w grupie eksploatacji systemów informatycznych oraz optoelektronicznej).
Chodzi o nieopublikowaną decyzję nr 166/DSS z 27 maja br. w sprawie promowania pełnienia służb y wojskowej w jednostkach resortu ON, którzy są magistrami i posiadają doświadczenie oraz kwalifikacje przydatne w określonym korpusie osobowym.
O połowę mniej miejsc dla szeregowych zawodowych
Na rocznych kursach zarezerwowano dla szeregowych zawodowych 115 miejsc, o połowę mniej niż w 2023 r. (218 miejsc). Na szkolenie przyjmowani będą żołnierze z co najmniej trzyletnim stażem oraz absolwenci kierunków studiów przydatnych w określonym korpusie osobowym lub posiadają doświadczenie oraz kwalifikacje w danej grupie osobowej..
Prawie dwie trzecie kandydatów na oficerów odbędzie szkolenie w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu (103), w tym najwięcej na potrzeby grupy osobowej rakietowo-artyleryjskiej (42), rozpoznania (14), artylerii przeciwlotnicznej (12) i ogólnologistycznej (10). Ponadto 12 miejsc czeka na kursach oficerskich dla szeregowych w Lotniczej Akademii Wojskowej w grupie artylerii przeciwlotniczych zestawów rakietowych ( 12).
Na złożenie wniosku do dyrektora Departamentu Kadr szeregowi mają czas do 7 czerwca 2024 r. r. w przypadku ubiegania się o kurs oficerski w AWL oraz do 1 lipca 2024 r. przy zdawaniu do LAW.
Różne terminy naboru dla podoficerów
Najnowsza decyzja MON ws. kursów oficerskich dla podoficerów zawodowych z tytułem magistra oraz posiadających doświadczenie i kwalifikacje przydatne w korpusie osobowym przewiduje dla nich 438 miejsc wobec 359 w 2023). Akademia Wojsk Lądowych przyjmie na 6 miesięczne kursy 249 podoficerów (168). 127 miejsc zarezerwowano w Wojskowej Akademii Technicznej, w tym 82 na eksploatacji systemów łączności, 20 na eksploatacji systemów informatycznych a 17 na potrzeby grupy osobowej ogólnologistycznej. Ponadto 47 podoficerów będzie mogło ukończyć kurs oficerski w Lotniczej Akademii Wojskowej na potrzeby grupy osobowej artylerii przeciwlotniczej (20), radiotechnicznej (12) i inżynieryjno-lotniczej (11) oraz 15 miejsc zarezerwowano w Akademii Marynarki Wojennej w grupie kadrowej.
Podoficerowie zawodowi ubiegający się o przyjęcie na kurs składają wnioski do dyrektora Departamentu Kadr w następujących terminach:
- do 9 października 2023 - na 6-miesięczny kurs w AWL,
- do 16 października 2023 - na 6-miesięczny kurs w AMW,
- do 12 stycznia 2024 r. - na 6-miesięczny kurs w LAW,
- do 19 stycznia 2024 r. - na 6-miesięczne szkolenie w WAT,
- do 29 stycznia 2024 r.- na 3-miesięczny kurs oficerski w AWL,
- do 12 czerwca 2023 r. - na 6-miesięczne szkolenie, w LAW;
Roczne szkolenie dla cywilnych magistrów
Ponadto resort obrony narodowej zarezerwował w 2024 r. aż 159 miejsc dla cywilnych magistrów na 12 miesięcznych kursach oficerskich. Odbędą oni roczne szkolenie przede wszystkim w Akademii Wojsk Lądowych (96 miejsc wobec 129 w 2023 r.), przede wszystkim na potrzeby lekkiej piechoty w WOT. Ponadto 35 kandydatów na oficerów będzie mogło odbyć szkolenie w AMW, a 28 w LAW.
Na podjęcie decyzji i złożenie wniosku do dyrektora Departamentu Kadr MON za pośrednictwem Wojskowego Centrum Rekrutacji jest czas do:
- 15 maja 2024 r. - na 12-miesięczny kurs oficerski, realizowany w AMW,
- 7 czerwca 2024 r. - na 12-miesięczny kurs oficerski, realizowany w AWL,
- 10 czerwca 2024 r. - na 12-miesięczny kurs oficerski, realizowany w LAW,
Trzymiesięczne kursy w WAT i AWL
Zaledwie 3 miesięczne szkolenie dla przyszłych oficerów przewidziano w 2023 r. dla 75 magistrów (w 114 w 2023 r.), w tym również dla podoficerów zawodowych i cywili. Poszukiwani są przede wszystkim psychologowie (42) oraz m.in. specjaliści z ratownictwa medycznego (9), farmaceuci (5) i lekarze (3).
Kandydaci na trzymiesięczne szkolenie składali wnioski do szefa wojskowego centrum rekrutacji w terminie do:.
- 1 października 2023 r. - na 3-miesięczny kurs oficerski realizowany w WAT,
- 29 stycznia 2024 r. - na 3-miesięczny kurs oficerski, realizowany w AWL
W przypadku cywilów obowiązują przepisy rozporządzenia MON z 5 lipca 2022 r. w sprawie kształcenia kandydatów do zawodowej służby wojskowej w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej w uczelniach wojskowych, szkołach podoficerskich, centrach szkolenia lub ośrodkach szkolenia (Dz. U. poz. 1448)
Duże potrzeby sił powietrznych na podoficerów
W decyzji nr 86 szefa MON z 23 sierpnia 2023 r. w sprawie naboru do szkół podoficerskich w 2023 r. zwiększono limit miejsc w tych szkołach z 947 do 1202, w tym połowę przewidziano dla Szkoły Podoficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie . Ochotnicy z cywila będą mieli do wyboru w 2024 r. cztery szkoły podoficerskie.
Aż 602 miejsca, w tym 461 na potrzeby grupy inżynieryjno-lotniczej czekają w Szkole Podoficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Jest to poziom z tego roku, co jest spowodowane pozyskaniem nowoczesnego sprzętu z USA i Korei Płd i poszukiwaniem żołnierzy do ich obsługi. Młodzi absolwenci szkół średnich, zainteresowani nauką w tej szkole podoficerskiej muszą pamiętać, że nabór będzie odbywał się w trzech edycjach:
- I edycja dotyczy szkolenia, które rozpocznie się w marcu 2024 r. na potrzeby grup osobowych: przeciwlotniczych zestawów rakietowych, bezzałogowych statków powietrznych, ruchu lotniczego, artylerii przeciwlotniczej, radiotechnicznej i inżynieryjno-lotniczej. Wnioski za pośrednictwem wojskowych centrów rekrutacji są przyjmowani do 15 listopada 2023 r.
- Drugi nabór i przyjmowanie wniosków zakończy się 2 kwietnia 2024 r. na potrzeby grupy inżynieryjno-lotniczej. Szkolenie rozpocznie się w lipcu 2024 r.
- Z kolei nabór do trzeciej edycji szkolenia, które rozpocznie się w listopadzie 2024 r. do grupy inżynieryjno-lotniczej zakończy się 9 sierpnia 2023.
SONDA kształci specjalistów od cyberprzestrzeni oraz informatycy
Jak wynika z decyzji nr 86 z 23 sierpnia 2023 r. 30 miejsc czeka w Szkole Podoficerskiej Marynarki Wojennej w Ustce. Kandydaci, którzy po jej zakończeniu i zdaniu egzaminów trafią do Dowództwa Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni ( 20) oraz jednostek Dowództwa Generalnego RSZ oraz Inspektoratu Wsparcia SZ ( po 5 osób) składają wniosek do szefa wojskowego centrum rekrutacji, z powołaniem do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej pełnionej w trakcie kształcenia w szkole podoficerskiej wraz z dołączonymi do tych wniosków dokumentami. Obowiązujący termin to 26 lipca 2024 r.
Z kolei Szkoła Podoficerska SONDA, która mieści się w Zegrzu przyjmie aż 360 kandydatów na podoficerów ( w 2023 r. – 121). Kandydaci będą specjalizować się z zakresu eksploatacji i systemów łączności (130 miejsc), eksploatacji systemów informatycznych (21) i technicznej - 12. Nabór będzie odbywał się w trzech edycjach. Pierwszy turnus szkolenia rozpoczyna się w styczniu 2024 r. a ochotnicy powinny złożyć dokumenty do 23 października 2023 r. Drugi kurs dla kandydatów na podoficerów rozpoczyna się w kwietniu 2024 r. a WCR czeka na wnioski do 2 stycznia 2024 r. Z kolei cywile, zainteresowani szkoleniem w III edycji, które rozpoczyna się w październiku 2024 r. mają czas za zarejestrowanie wniosków i dokumentów do 10 czerwca 2024 r.
Poznań kształci nie tylko muzyków i medyków
Resort obrony narodowej wyznaczył limit miejsc w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu na 210 (193 w 2023 r.). Kandydaci są zobowiązani złożyć wniosek do szefa wojskowego centrum rekrutacji najpóźniej do 15 czerwca 2024 r. Największe zapotrzebowanie na podoficerów dotyczy korpusu osobowego: rozpoznania i walki radioelektronicznej (55), a także kryptologii i cyberbezpieczeństwa (80) oraz medycznego ( 60) w grupie osobowej ratowników medycznych oraz pielęgniarstwa (po 30). W tym przypadku kurs odbywa się w Wojskowym Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi.
Ponadto poszukiwani są kandydaci na potrzeby grupy osobowej orkiestr i zespołów estradowych (15). Należy dodać, że nieco inny jest egzamin dla muzyków, gdyż oprócz sprawności fizycznej, sprawdzianu z wiedzy ogólnej oraz testu z języka angielskiego dochodzi jeszcze przesłuchanie z umiejętności gry na instrumencie muzycznym. Najbardziej preferowani są absolwenci studiów licencjackich lub magisterskich w zakresie instrumentalnym z wynikiem co najmniej dobrym z przedmiotu głównego. Osoby te obligatoryjnie otrzymują najwyższa liczbę punktów z analizy ocen. Kurs podoficerski trwa 7 miesięcy.
O przyjęcie do szkoły podoficerskiej będzie mogła się ubiegać osoba niekarana sądownie, posiadająca obywatelstwo polskie, zdolność fizyczną i psychiczną do zawodowej służby wojskowej oraz ukończone 18 lat.
Należy przypomnieć, że cywilni kandydaci na podoficerów i na kursach oficerskich odbywają dobrowolną służba wojskowej i otrzymają najniższe uposażenie szeregowego zawodowego, które w 2023 r. wynosi 4960 zł brutto. R.Ch.
zdjęcie: WAT 9 Sebastian Jurek)