- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 3640
Poniedziałkowe popołudnie, oglądam serial dokumentalny o policjantach wydziału pościgowego z West Yorkshire w Wielkiej Brytanii. Policjanci służą w okolicach miasta Leeds, w części Anglii, gdzie żyje wielu obcokrajowców. W każdym odcinku pokazywana jest służba funkcjonariuszy na ulicach, nie tylko pościgi, ale np. także sprawy włamań. Najczęściej, gdy kamera pokazuje nam kogoś kto złamał prawo, ukazuje nam się osoba pochodzenia imigranckiego. Moją szczególną uwagę przykuła jedna sytuacja.
Policjanci gonili dwa samochody, najprawdopodobniej miały podrabiane tablice rejestracyjne. Klasyka, pościg, wyskakiwanie z aut. Kto nie lubi tego oglądać. Podejrzany skręca na osiedle przyczep kempingowych. Z auta wybiegają 4 osoby, które rozbiegają się po okolicy. Policja biegnie za podejrzanym, bez skutku. Nie ma co liczyć na pomoc mieszkańców. Wyraźnie nie lubią obcych, a w szczególności Policji i za chwilę to pokażą.
Kamera w jednym z radiowozów ukazuje nam krążące wokół niego dzieci. Nagle jedno z nich bierze cegłę i rzuca w przednią szybę, która pęka. Pojawiają się gapie (mieszkańcy osiedla przyczep), którzy obrażają policjantów. Widać, że są oni różnych narodowości. Nie chodzi tutaj o generalizację, ale raczej o sposób w jaki Policja się zachowała. Funkcjonariusze postanawiają się wycofać i czekać na wsparcie. Kiedy kolejni policjanci pojawiają się na miejscu, mieszkańcy osiedla nie pozwalają Policji wejść na teren, mimo pewności, że na nim znajdują się osoby z uciekającego samochodu oraz zapewne rodzice dziecka, które rozbiło szybę w radiowozie.
Co robi Policja? Wchodzi siłą? Nie, jak się okazuje Policja w Anglii w takiej sytuacji po prostu odjeżdża. Nie interesuje ich, gdzie są podejrzani. Jeden z funkcjonariuszy po prostu mówi: “Nie ma sensu tam wchodzić. Od nich się niczego nie dowiemy”. Następnie dochodzi do zbliżenia na rozbity radiowców. Podczas pokazywania zniszczeń policjanci mówią, że szkoda, że tak się stało. Dodają, że naprawa za pewne będzie wiele kosztować. Teraz zapłacą za to podatnicy. Dlaczego nie zapłacą za to rodzice dziecka, które to zrobiło? Może interwencja Policji zapobiegłaby dalszej demoralizacji młodocianych z tej okolicy?
Chyba nikt sobie nie wyobraża, szczególnie patrząc na opinię publiczną w naszym kraju, że Polska Policja mogłaby postąpić podobnie. Nie podejmując żadnych kroków, po prostu odjechać, a kosztami naprawy samochodu obarczyć pracujących obywateli. Skończyłoby się to postępowaniem.
W Wielkiej Brytanii obowiązuje inny model pracy policyjnej. Służby mają być bliżej obywateli. Bardziej im pomagać. Policja nie nosi przy sobie broni palnej. Jednak chyba za bardzo poszło to w inną stronę niż powinno. Pomaganie obywatelom, współpraca z nimi nie może pozwalać na bezkarność jakiś grup. To, że Policja boi się interweniować w niektórych miejscach jest jasne. Należy się wtedy wycofać i wezwać wsparcie, a nie udawać, że problem nie istnieje.
Wiemy, jak załatwiają takie problemy w USA. Tam nie zdziwiłbym się na oddanie strzału, chociażby ostrzegawczego. Reakcja brytyjskich policjantów ośmiesza ich zawód. W tym samym programie padł tekst dotyczący szacunku do Policji w Wielkiej Brytanii. Policjant narzekał, że jeszcze 20 lat temu, ludzie mieli szacunek dla funkcjonariusza. Teraz nie tylko nie mają szacunku, dodatkowo wyzywają i atakują Policję fizycznie.
Liczę na to, że Polska nie dołączy do krajów zachodu, jeśli chodzi o gettoizację niektórych grup obywateli. Ważna jest integracja nie tylko grup narodowościowych, ale także tych z rodzin po prostu potencjalnie problemowych (np. patologicznych). Poza tym Policja wycofująca się nie wzbudza szacunku wśród obywateli. Po tym co widzimy na zachodzie, możemy się wiele nauczyć. Nie należy pobłażać takim osobom. Nie ważne skąd pochodzą, kogo znają. Prawo to prawo, a zamknięte osiedla, gdzie Policja nie ma wstępu to niezbyt obiecująca przyszłość.
Autor: Mateusz Bartczak
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 67271
Rząd przyjął projekt budżetu na 2024 rok z rekordowymi wydatkami na obronność (158,9 mld zł) oraz dwukrotnie zwiększonymi w stosunku do założeń sprzed dwóch miesięcy podwyżkami w sferze budżetowej (o 12,3 proc.), w tym również dla żołnierzy i funkcjonariuszy przy planowanej średniorocznej inflacji 6,6 proc.
Projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej zakłada wzrost dochodów budżetowych o blisko 14 procent do 683,6 mld zł. Wpływy z VAT w 2024 r. zostały zaplanowane na 312,6 mld zł, z CIT - na 78,3 mld zł, z PIT - 108,8 mld zł, a z akcyzy mają wynieść 88,8 mld zł.
Wysokie wydatki poza budżetem państwa
Jeszcze bardziej niż dochody wzrosną wydatki (o 22,3 proc.), do poziomu 848,3 mld zł. W sumie deficyt budżetowy wyniesie więc 164,8 mld zł, o blisko 73 mld zł więcej niż ten zaplanowany na 2023 rok, nie licząc ogromnych wydatków pozabudżetowych.
Jak zwrócił uwagę w mediach społecznościowych dr Sławomir Dudek, główny ekonomista w Instytucie Finansów Publicznych zadłużenie w funduszach wydatkujących poza kontrolą parlamentu w 2024 r. zwiększyło się z 55 mld zł w 2019 r. do 393 mld zł w 2023 r. oraz do 465 mld zł w 2024 r. To wynosi 22 proc. prawdziwego długu, co stanowi 12 proc. PKB szacowanego przez Ministerstwo Finansów na 3778 mld zł. Byłoby to prawie 913 miliardów dolarów, przy obecnym kursie.
Budżet proponowany przez rząd opiera się na założeniu, że w przyszłym roku nastąpi ożywienie w polskiej gospodarce. Rada Ministrów spodziewa się tempa wzrostu PKB na poziomie 3 proc. w 2024 roku. Należy przypomnieć, że w II kw. 2023 w porównaniu przed rokiem PKB obniżył się o 3,7 proc. a w tym roku – wg prognoz MF - mamy uniknąć recesji, bowiem PKB ma zwiększyć się jedynie o 0,9 proc.
Były protesty związkowców
Rząd w przyszłym roku prognozuje spadek inflacji (średniorocznie do 6,6 proc.) Tyle samo planował w czerwcu w założeniach budżetu na przyszły rok, przesyłając do Rady Dialogu Społecznego propozycję zwiększenia średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej w 2024 r. jedynie ok. 6,6 proc. To wywołano liczne protesty związkowców w całym kraju, w tym również Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. W opublikowanym liście do premiera FZZSM domagała się ujęcia w ustawie budżetowej na 2024 rok nie tylko podwyżki o 12 proc. od 1 lipca br. , ale także 25-procentowej, od 1 stycznia przyszłego roku. Miało to wyrównać spadek realnych uposażeń w ostatnich dwóch latach.
Obecnie rząd Mateusza Morawieckiego proponuje, by wynagrodzenia w tej sferze budżetowej, w tym również żołnierzy i funkcjonariuszy zwiększyły się o 12,3 proc. Ten niespodziewany wzrost jest spowodowany nie tylko zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, ale także dość wysoką inflacją wynoszącą obecnie 10.9 proc.
To by oznaczało, że jeśli inflacja będzie trzymana w ryzach, co jest mało prawdopodobne przy licznych obietnicach wyborczych oraz zapowiadanej obniżce podstawowych stóp Narodowego Banku Polskiego, to po raz pierwszy od dwóch lat płace realne w gospodarce i budżetówce nie spadną.
Waloryzacja uposażeń od stycznia czy później?
FZZSM w piśmie do premiera postulowała również wykreślenie z ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na 2023 r., ze wszystkimi skutkami finansowymi, artykułu 41. Wprowadza on zasadę, że kwoty bazowe ustalone w ustawie budżetowej na 2023 rok (obecnie 1 740,64 zł brutto) stosuje się do obliczenia uposażeń od 1 marca 2023 r. do 31 grudnia 2023 r., a w pierwszych miesiącach tego roku wykorzystano stawki z 2022 roku (1614,69 zł ).
W projekcie ustawy budżetowej na 2024 r. zapisano, że kwota bazowa do naliczenia średniego uposażenia żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy wyniesie 1 855,52 zł, a funkcjonariuszy Służby Celno–Skarbowej – 2 072,10 zł. W przypadku żołnierzy i funkcjonariuszy byłby to wzrost o 11,7 proc. Nie wiadomo czy podwyżka nastąpi od stycznia czy nieco póżniej. Nie została bowiem opublikowana tzw. ustawa okołobudżetowa.
Premier Mateusz Morawiecki, pytany o tę kwestię po przyjęciu przez rząd ustawy budżetowej wyjaśnił, że minister finansów Magdalena Rzeczkowska prowadzi w tej sprawie rozmowy z szefami MON oraz MSWiA. "Jesteśmy przygotowani praktycznie od I kwartału któregokolwiek z miesiąca" - zadeklarował. W całej pozostałej budżetówce podwyżki będą - jak wskazał - od początku przyszłego roku.
Takie same podwyżki uposażeń i emerytur
Ponadto rząd założył waloryzację rent i emerytur w przyszłym roku na poziomie co najmniej 12,3 proc. Jest to efekt wysokiej tegorocznej inflacji w gospodarstwach emerytów i rencistów oraz zwiększenia przez rząd wskaźnika waloryzacji o co najmniej 20 procent realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2023 roku. Problem w tym, że - jak wszystko na to wskazuje - place realne w gospodarce w tym roku spadną. Podobnie było z waloryzacją emerytur i rent w tym roku, bowiem te 20 proc. przyrostu płac w gospodarce nie było brane do wyliczeń wskaźnika. Według danych GUS w 2022 r. nastąpił realny spadek płac o 2,1 w stosunku do roku 2021 r.
Obronność jednym z trzech filarów budżetu na 2024 r.
Rządowy projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej opiera się na trzech filarach: bezpieczeństwo, programy społeczne i ochrona zdrowia. Tylko wydatki budżetu z uwzględnieniem kwot na obronność (158,9 mld zł), wsparcie dla rodzin (92,3 mld zł) czy finansowanie służby zdrowia (ponad 190 mld zł) stanowią ponad 441 mld zł, czyli prawie połowę przyszłorocznych wydatków szacowanych na 848 mld zł.
Jak zwrócił uwagę Tomasz Dmitriuk z dziennikazbrojnego.pl, rząd zamierza w 2024 r. przeznaczyć na obronność 3 proc. PKB (113,3 mld zł), w tym 112,7 mld zł zaplanowano w części 29 budżetu państwa „obrona narodowego). Ponadto w rezerwie celowej zarezerwowano środki na realizację programu wieloletniego „Wyposażenie Sił Zbrojnych RP w czołgi” w wysokości 4,8 mld zł, które zostaną przekazane do Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ), obsługiwanego przez Bank Gospodarki Krajowej. Oprócz tego Fundusz ma dysponować na cele związane z realizacją kontraktów zbrojeniowych z kredytów i obligacji kwotą do ok. 40 mld zł. W sumie wydatki obronne w 2024 roku mogą osiągnąć poziom ponad 158 mld zł, czyli 4,2 proc. PKB. Aż 43,5 proc, mają stanowić wydatki majątkowe (zakupy sprzętu, inwestycje budowlane, w tym NATO oraz prace badawczo-rozwojowe.
Aż 21.7 mld zł z budżetu MON zaplanowano wydać na uposażenia żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy oraz różnego rodzaju świadczenia pieniężne, a także na wynagrodzenia pracowników cywilnych i nauczycieli wraz z pochodnymi.
Nie wiadomo jaki będzie ostateczny kształt budżetu państwa po wyborach parlamentarnych. Nowy rząd będzie miał prawo do zmiany niektórych wskaźników. Dla żołnierzy i funkcjonariuszy kluczową sprawą jest pytanie nie tyle o wysokość waloryzacji uposażeń, ale o to, kiedy te podwyżki zostaną wprowadzone, od początku 2024 r. czy od marca - jak było w tym roku i jaka ostatecznie będzie wysokość wskaźnika waloryzacji emerytur i rent. Od tego będzie zależała m.in. liczba odejść ze służb mundurowych.
Na razie zbyt dużo jest niewiadomych, związanych m.in. z inflacją ( wiele cen jest zamrożonych). Niepokojący jest także wysoki deficyt budżetowy i rosnące koszty obsługi długu publicznego dorównujące wydatkom na 800+. Niestety, ale wiele informacji związanych z budżetem MON jest niejawnych m.in. sytuacja kadrowa w polskiej armii.
Wolin
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 6265
Dziś chciałbym opisać ogólnopolską związkową inicjatywę policyjną, która wyszła z Dolnego Śląska – „My, Policjanci”. To prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o zajęte stanowiska. W tekście omówię tylko wybrane zagadnienia.
Nie szczypią się.
Związek stanowczo sprzeciwia się „robieniu statystyki”, podkreśla, że najważniejsza jest służba społeczeństwu. Wspomina o „€pidemii Davida” i innych szopkach, w jakich mundurowi musieli brać udział. Pamiętacie, jak związki głównego nurtu chowały głowę, kiedy tworzono przepisy zaigłowania wszystkich mundurowych?
Związkowcy punktują istnienie w Policji karierowiczostwa, klik, wpływów politycznych, podlizywania się władzy. Wspominają o niezrozumiałej sytuacji ekonomicznej formacji, długach, oszczędnościach na oświetleniu, braku papieru, przy jednoczesnych kosztownych i zbędnych rautach kierownictwa. Gdzie sens, gdzie logika?
Niechybnie omawiany związek zawodowy podpadł władzy, wszedł na celownik służb bezpieczeństwa i obcych wywiadów, które będą starały się w nim zagnieździć, na co chłopaki muszą uważać.
Patrzą w przyszłość
Związek poruszył temat przyszłych emerytur dla funkcjonariuszy zatrudnionych po 2012 roku, gdzie świadczenie ma być wyliczane z 10 ostatnich lat służby. Związek pyta, jak będzie się kształtować wówczas inflacja i jak ona wpłynie na wartość nabywczą świadczenia?
Zawalczą o cywilnych pracowników
Inicjatywa statutowo w swe szeregi przyjmuje także cywilnych pracowników, emerytów i rencistów policyjnych. Jest to rzadkość, ponieważ lepiej zarabiający mundurowi zazwyczaj odcinają się od cywilów, pilnują własnej kieszeni. Zróżnicowanie jest duże, sprzątaczka, czy mechanik zarobią dwa razy mniej niż mundurowy, a różnice bywają i większe. Gdyby ostatnie protesty cywilów o zmiany w uposażeniach były poparte przez związki mundurowe, szansa na wywalczenie postulatów byłaby większa. Oczywiście związki głównego nurtu siedziały cicho. Nie narażały się. Liczę, że "My, Policjanci" powoli rozwali to wyrachowanie mundurowych klik.
Kiedy przełożeni wiedzą, że cywilny zatrudniony może iść do „narwanego związkowca” i zrobić smród, dwa razy się zastanowią przed czymś nierozsądnym. Ze swojego związkowego podwórka wiem, że cywilni pracownicy bywają niesprawiedliwie traktowani, wbrew przepisom. Niekiedy wystarczy wykonać kilka telefonów, wysłać zapytanie i nagle „da się inaczej”.
Nie płyną z prądem
Nie zapomnieli, żeby wypomnieć kolegom z formacji konformizm, bezkrytyczne przyporządkowywanie się najgłupszym poleceniom, chęć niewychylania się. Zaznaczają, że to nie jest dobre wyjście, a policjant powinien być wzorem odwagi i uczciwości. Podkreślają, że zarobki to nie jedyny problem w formacji, a pozamaterialne udręki są równie ważne. Bez ogródek, miód dla uszu.
Podsumowanie, zapisz się!
Inicjatywa wygląda na szczerą i uczciwą, chłopaki nie są nastawieni na przypodobanie się komukolwiek, chcą powoli uzdrawiać środowisko policyjne. Już się narazili, dobry związkowiec zawsze będzie pominięty przy nagrodach, awansach, pierwszy będzie kierowany do ciężkiej służby, na delegowanie. Oni weszli w to świadomie, działają społecznie, chwała im za to. Cieszy, że są takie osoby. Im większa będzie ich organizacja, tym więcej mają do powiedzenia w dialogu z przełożonymi i rządzącymi. Warto ich wesprzeć przez choćby zapisanie się.
Składek nie ma, bo i rautów związkowych nie będzie. Członkostwo nie jest ujawniane przełożonym, nie mają oni możliwości ustalenia, kto jest w organizacji.
Seweryn Piasecki (opzzsg.prv.pl)
Profesjonalne wpisy i filmy dostępne są na profilach Facebook i YouTube organizacji:
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 22993
W najbliższy weekend (26-27 bm.) odbędą się po 5 latach przerwy Międzynarodowe Pokazy Lotnicze AIR SHOW Radom 2023. Oprócz najlepszych polskich i zagranicznych pilotów planowane są także pokazy sprzętu. Na przykład Wojska Obrony Terytorialnej zaprezentują bezzałogowce FlyEye z trenażerem oraz Warmate z Grupy WB. Wiele nowości tej firmy pojawi się podczas zbliżającego się Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Możliwości BSP FlyEye zaprezentowano w mediach społecznościowych podczas defilady wojskowej z okazji Święta Wojska Polskiego. Przekonują się o tym na co dzień żołnierze WOT, a przede wszystkim wojskowi ukraińscy, którzy chwalą zdolności rozpoznawcze tego bezzałogowca, w tym również niezawodność i wysoką tzw. przeżywalność. Podczas działań wojennych na Ukrainie FlyEye - przy wykorzystaniu zautomatyzowanego systemu kierowania ogniem Topaz - koryguje ogień armatohaubicy Krab, a ponadto współdziała z amunicją Warmate. Jest to jedyny system tej klasy, który ma najwyższą „przeżywalność” w warunkach rozbudowanej walki radioelektronicznej z uwagi na to, że wykonuje loty bez sygnału GPS, wykorzystuje anteny kierunkowe i własne komponenty.
Duże zapotrzebowanie na bezzałogowce
Jak duże jest zapotrzebowanie na ten sprzęt świadczą dane zaprezentowane przez kierownictwo Grupy WB podczas śniadania prasowego. O ile w 2021 roku dostarczono zaledwie kilka zestawów FlyEy (w każdym są cztery latające platformy), o tyle w bieżącym ma być ich już 80, a w przyszłym już 200. Podobny przyrost dotyczy amunicji krążącej Warmate. W 2023 roku plany produkcyjne zakładają wytworzenie 2 tysięcy platform, w roku przyszłym już 4 tysięcy. Zdecydowana większość produkcji trafia na eksport.
W 2024 roku spółki Grupy WB opuścić ma 6 tysięcy platform latających. Dzięki zwiększeniu produkcji grupa staje się największym producentem powietrznych bezzałogowców w Europie. Ambicją grupy jest zbudowanie kompletnego łańcucha produkcyjnego oraz uniezależnienie się od dostawców zewnętrznych.
Podczas wrześniowego MSPO w Kielcach zostanie zaprezentowana m.in. kontenerowa wersja Warmate TL. Może ona wykorzystywać głowice bojowe oraz głowicę rozpoznawczą, która po wykonaniu misji opada na spadochronie. Ma trafić na Artyleryjski Wóz Rozpoznawczy na podwoziu Rosomaka, który w 2021 r. zdobył I miejsce w konkursie „Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności, pod patronatem honorowym szefa BBN i dyrektora NCBR, organizowanym przez portal-mundurowy.pl.
Rosną moce produkcyjne
Zwiększenie produkcji platform bezzałogowych jest możliwe m.in. dzięki utworzonemu w 2022 roku centrum w Skarżysko-Kamiennej oraz przejętych na przełomie lipca i sierpnia zakładach produkcji kompozytów w Czechowicach-Dziedzicach. Wcześniej zakład funkcjonował jako Śląskie Centrum Naukowo - Technologiczne Przemysłu Lotniczego i świadczył usługi na rzecz m.in. lotnictwa czy sektora kosmicznego.
Nowa spółka znajdująca się w szeregach Grupy WB o niezatwierdzonej jeszcze nazwie WB Composites (WBC) została utworzona w 2009 r. i ma na koncie spore osiągnięcia. Od 2014 r. współpracuje z Thales Alenia Space France. Dzięki środkom z Europejskiej Agencji Kosmicznej wytwarza duże panele kompozytowe do budowy statków kosmicznych, satelitów czy teleskopów. Chodzi o rozwiązania, które wynoszone są na geostacjonarną orbitę położoną nawet 35 tysięcy km od ziemi.
Zakład wyposażony jest w największe w kraju autoklawy ( tzw. „piekarnik” z dużym ciśnieniem i podciśnieniem), co pozwala – jak zapewnił Piotr Wojciechowski, prezes Grupy WB – na kompletny zakres zdolności wytwarzania bezzałogowców na wszystkich poziomach. Nie wykluczył jednak, iż spółka będzie świadczyła usługi także na rzecz innych podmiotów.
Publiczna prezentacja Gladiusa
Warto wspomnieć, że WBC jest firmą wysoce technologiczną o dużym potencjale badawczym, pracującą obecnie nad zrobotyzowanym stanowiskiem do laminowania i inteligentnymi strukturami kompozytowymi.
Grupa WB na badania i rozwój przeznacza ok. 40 mln zł rocznie, a w przyszłym roku planuje dwukrotnie zwiększyć wydatki na innowacyjność, czyli niewiele mniej niż w rzeczywistości przeznaczył resort obrony narodowej w ubiegłym roku. Największą pracą rozwojową realizowaną od roku na zlecenie MON jest opracowanie bezzałogowego statku poszukiwawczo-uderzeniowego nowej generacji Gladius-2. Chodzi o rozwinięcie zdolności w zakresie błyskawicznego, skrytego i precyzyjnego rażenia ważnych celów i obiektów przeciwnika, na dystansie przekraczającym 100 km.
Wcześniej, bo 6 maja 2022 r. spółka WB Electronics SA podpisała z Agencją Uzbrojenia kontrakt o wartości 2 mld zł na dostawę czterech bateryjnych modułów bezzałogowych systemów poszukiwawczo-uderzeniowych BSPU Gladius dla artylerii wraz z pakietami szkoleniowym i logistycznym. Koncepcja systemu Gladius zakłada, że rozpoznawczy dron FT-5 wyposażony w głowicę optoelektroniczną umożliwiającą rejestrację obrazu w dzień i w nocy znajdzie cel, który następnie zostanie zniszczony z użyciem amunicji krążącej BSP-U.
Pierwsze elementy tego zestawu zostały dostarczone jeszcze w ubiegłym roku do 18 Pułku Artylerii z Nowej Dęby, a publiczna prezentacja wyposażenia systemu BSPU Gladius, wykorzystującym seryjne pojazdy opancerzone Waran 4x4 pochodzące ze spółki HSW miała miejsce 15 sierpnia br. w Warszawie podczas prezentacji statycznej obok Stadionu Narodowego.
Jak zapewnił prezes Piotr Wojciechowski, znacznie przyspieszony (o rok) jest także harmonogram realizacji wieży bezzałogowej ZSSW-30, wspólne dzieło HSW SA oraz WB Electronics SA. Obecnie jest ona produkowana seryjnie w ramach konsorcjum na podstawie umowy z lipca 2022 r. na 70 pierwszych egzemplarzy. W sumie na Wisłostradzie i podczas prezentacji statycznej zaprezentowano łącznie dziewięć pojazdów z ZSSW-30 (pięć Rosomaków i cztery pływające bojowe wozy piechoty Borsuk). Ten ostatni sprzęt uzyskał w 2023 r. I miejsce w konkursie „Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności” pod patronatem szefa BBN i dyrektora NCBR.
Grupa WB jest także znaczącym udziałowcem w procesie polonizacji nowo pozyskanych dla Sił Zbrojnych RP zagranicznych systemów uzbrojenia. W lipcu br. przeprowadzono udane testy interoperacyjności polskich i amerykańskich artyleryjskich systemów dowodzenia i kierowania ogniem z wykorzystaniem interfejsu ASCA (Artillery Systems Cooperation Activities). Jak przyznał Piotr Wojciechowski, ledwo umowa została podpisana ( ramowa z 22 listopada 2022 r. i wykonawcza z 7 lipca br. - przyp. R.Ch. ), to już została zrealizowana. Za pomocą narodowego systemu artyleryjskiego TOPAZ wykonano ponad dwieście testów i ponad sto sześćdziesiąt zadań ogniowych haubic, moździerzy i wyrzutni rakietowych z pociskami kierowanymi. Wszystkie parametry zostały zintegrowane. To oznacza, że zarówno polski TOPAZ +, jak i amerykański AFATDS, kupiony z pierwszym dywizjonem HIMARS potwierdziły zdolność do współpracy sojuszniczej w zakresie wymaganym przez ASCA. Obecnie system TOPAZ jest na wyposażeniu pierwszych koreańskich armatohaubic K9, a także w koreańskich wyrzutniach rakietowych K239, której pierwszy egzemplarz - jak informuje PGZ - na podwoziu Jelcza typu P882.57 właśnie dotarł do kraju czy też w kolejnych wyrzutniach M142 HIMARS.
Jeśli do tego dodamy, że nie jest to jedyny produkt Grupy WB, która znajdzie się na wyposażeniu pozyskanego z zagranicy sprzętu. Bardzo rozpowszechniony w wojskach lądowych cyfrowy system komunikacji pojazdowej FONET (zainstalowany w ok. 2 tys. pojazdach) oraz w świecie ( ok. 15 tysięcy, w tym również w USA) znajdzie się też w czołgach K2 i armatohaubicach K9. Grupa nie spoczęła na laurach i opracowała wspólnie z klientem zagranicznym nową wersję FONET NAVY, przeznaczoną dla Marynarki Wojennej. Jest to odpowiedź na konieczność zintegrowania wielu różnych systemów łączności, które są używane na okrętach.
Grupa WB poinformowała również, że dostarczy systemy teleinformatyczne dla narodowych wozów dowodzenia Zawilec. Pojazdy powstaną na platformie KTO Rosomak. Wyboru dokonano w ramach transparentnej i konkurencyjnej procedury, w której oferta GRUPY WB uzyskała najlepszy wynik
Na MSPO w Kielcach ma być także pokazana mała wieżyczka ZMU-03 firmy Arex z Grupy WB, posadowiona na lądowym robocie PIAP HUNTeR, który zadebiutował podczas ćwiczeń eksperymentalnych FEX na poligonie w Nowej Dębie.
Ryszard Choroszy
zdjęcia: Grupa WB
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 2252
We wtorek, 23 sierpnia samolot lecący z Moskwy do Petersburga rozbił się w obwodzie twerskim, we wsi Kuzheniko. Embraer przewoził 10 osób, w tym przywódcę najemników z Grupy Wagnera – Jewgienija Prigożyna. Jedną z hipotez jest zestrzelenie samolotu. Musimy jednak jeszcze poczekać na dokładniejsze dane wywiadowcze.
Bunt Prigożyna
Przypomnijmy, 24.06. był dniem przełomowym w Rosji. Oskarżając wojsko o atak na bazę Grupy Wagnera, Prigożyn rozpoczął “pochód na Moskwę”. Zajmując Rostów nad Donem i pokazując radość zwykłych ludzi na ich widok, pokazał, że ma pewne poparcie w Rosji i może być pretendentem do władzy. Rosjanie, zwłaszcza ci związani z armią są bardzo niezadowoleni z przebiegu wojny. Kolumny “Wagnerowców” zanim się zatrzymały, potrafiły przejechać kilkaset kilometrów, powodując ewakuację Putina z Moskwy i sprowadzenie tam sił bezpieczeństwa. Sprawa zakończyła się porozumieniem za sprawą rozmowy Prigożyn-Łukaszenka i wycofaniem oddziałów na Białoruś.
Dzisiaj wiemy, że nie wszyscy Wagnerowcy tak chętnie poszli za Prrgożynem. Odwrócili się od niego inni liderzy grupy, którzy postanowili być wierni Władimirowi Putinowi. Najprawdopodobniej tarcia wewnętrzne doprowadziły do przerwania puczu.
Każdy dzień życia Prrgożyna to słabość władcy Kremla. Pokazano, że Rosja nie jest monolitem. Że nawet wewnątrz kręgu władzy mają miejsce odrębne poglądy. Śmierć Prigożyna to najprawdopodobniej próba Putina utrzymania się przy władzy. Czas pokaże na ile takie działania będą skuteczne.
Jak podaje Reuters, samolot z przywódcą najemników nie wykazywał żadnych problemów podczas lotu aż do ostatnich sekund przed tragedią. Nagle, z na razie niewyjaśnionych przyczyn maszyna zaczęła ostro obniżać lot. Najprawdopodobniej leciała pionowo w dół, kiedy w końcu uderzyła w ziemię na północ od Moskwy.
Autor: Mateusz Bartczak
Zdjęcie: Reuters