- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 2114
- W kontekście kryzysu politycznego spowodowanego reformą sądownictwa nie może dziwić wybór momentu, w którym Hamas uderzył.
- Uderzenie Rosji nie musi oznaczać kolumny czołgów na granicy, ale oddział komandosów dokonujący krótkich, krwawych wypadów na nasz kraj.
- Niestabilność rządów oraz skupienie się policji i wojska na agresji wewnątrz państwa osłabiły szybkość reagowania i uśpiły państwo Izrael.
- Obrona Polski nie może opierać się na systemie, w którym rezerwista nie ma pojęcia, gdzie się zgłosić, by stanąć do walki
Wystarczyły 2 dni, aby izraelscy rezerwiści pobrali sprzęt, dołączyli do jednostek i zaczęli walkę. Czy w Polsce każdy wie, gdzie się zgłosić w razie konieczności? Posiadam kategorię A, ale nie mam o tym pojęcia. Nie wspominam nawet o obsłudze broni i wyposażenia. Z ataku Hamasu na Izrael można wyciągnąć kilka ogólnych, kierunkowych wniosków dla Polski. Asymetria dzisiejszych konfliktów, ograniczenia gwarancji sojuszniczych, stabilność sytuacji wewnętrznej, morale żołnierzy i wyszkolenie wojskowe obywateli – wszystko to może znacząco wpłynąć na skuteczność i szybkość odpowiedzi Polski na zewnętrzne zagrożenia.
Polityka jest roztropną troską o dobro wspólne. Dążymy do budowy podmiotowej Rzeczypospolitej realizującej wskazania katolickiej nauki społecznej. W tym celu tworzymy niepartyjne, chadeckie środowisko polityczne, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Dołącz do grona naszych Darczyńców!
Choć mogło to umknąć polskiej uwadze, Izrael od wielu miesięcy jest pogrążony w poważnym politycznym kryzysie. Sytuacja związana z proponowaną przez rząd Netanjahu kontrowersyjną reformą sądownictwa rozpaliła rewolucyjne nastroje w izraelskim społeczeństwie.
Według sondażu izraelskiego nadawcy publicznego, na który powołuje się Dziennik Gazeta Prawna, 46% ankietowanych jest przeciwko rządowej reformie sądownictwa, 35% ankietowanych za, natomiast 19% nie ma zdania w tej sprawie.
Głos zaczęli zabierać także przedstawiciele resortów siłowych, które w systemie politycznym Izraela mają silną pozycję. Kilkudziesięciu byłych dowódców Mosadu i Szin Betu (służb kontrwywiadowczych) oraz liczni dowódcy wojskowi wystosowali list do premiera, wzywający do wstrzymania prac nad reformą sądownictwa.
W końcu piloci wojskowi w ramach protestu zaczęli odmawiać służby, w kraju wybuchły zamieszki, a wojsko zostało wyprowadzone na ulice. Powstała również groźba dołączenia do strajków i demonstracji jednego z największych związków zawodowych, co mogłoby sparaliżować gospodarkę kraju. Notowania izraelskiej giełdy runęły, waluta się osłabiła, a media zaczęły pisać, że Izrael znajduje się na krawędzi wojny domowej.
Jeśli do powyższych uwarunkowań i stanu izraelskiego państwa dodamy kwestię związaną z obchodzonym niedawno najważniejszym żydowskim świętem Jom Kippur, w czasie którego życie toczy się innym trybem i pozostaje niejako w uśpieniu, to nie może dziwić wybór momentu, w którym Hamas uderzył. Możemy wyciągnąć z tego konfliktu kilka wniosków dla Polski.
Lekcja nr 1. Niestabilna sytuacja wewnętrzna
Niestabilna sytuacja wewnętrzna sprzyja zewnętrznym naciskom i umożliwia wrogowi dokonanie zaskakującego ataku. Wewnętrzne kłótnie i podział społeczeństwa wobec spraw istotnych z punktu widzenia stabilności państwa przekładają się na osłabienie zewnętrznego bezpieczeństwa państwa. Instytucje i resorty siłowe w takich momentach skupione są na utrzymaniu porządku wewnętrznego.
W Izraelu niestabilność rządów (wyłoniony w listopadzie 2022 r. rząd był piątym w ciągu 4 lat), masowe demonstracje oraz skupienie się policji i wojska na zapobieganiu wybuchu agresji wewnątrz państwa przyczyniły się do osłabienia szybkości reagowania i niejako uśpiły państwo żydowskie.
Do pewnego stopnia podobne wydarzenia obserwowaliśmy podczas ormiańsko-azerskich starć w 2020 r., kiedy chwilę przed konfliktem Armenia mierzyła się z wybuchem społecznego niezadowolenia spowodowanego niemożnością rozbicia polityczno-biznesowych układów na szczytach władzy i nieradzeniem sobie ze skutkami pandemii COVID-19.
Biorąc zatem pod uwagę te 2 przykłady z najnowszej historii, należy stwierdzić, że każdemu ze stronnictw politycznych w Polsce powinno zależeć na zapewnieniu maksymalnej stabilności układu rządzącego państwem i obniżaniu temperatury sporu.
Lekcja nr 2. Morale i gotowość resortów siłowych
Policjanci na wysięgniku zapobiegający dywersjom ze strony Lotnej Brygady opozycji? Zahaczenie helikopterem o linie wysokiego napięcia podczas pikniku? Głosy niezadowolenia ze strony żołnierzy służących za tło partyjnych konferencji ministra obrony? Podanie się do dymisji najważniejszych generałów sił zbrojnych? Znamy te obrazki aż za dobrze, a to tylko wydarzenia z ostatnich miesięcy.
Wielu komentatorów słusznie wskazywało, że wykorzystywanie wojskowych i policji w kampanii wyborczej to hańbienie munduru. Takie działanie negatywnie odbija się na postrzeganiu przez zwykłych obywateli roli służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Zaprzęgnięcie służb do politycznej walki z oponentami zawsze wpływa na ich morale i zaangażowanie. W końcu służy się krajowi, a nie konkretnej opcji politycznej.
Przykład destrukcyjnego wpływu takich procesów na bezpieczeństwo państwa widać jak na dłoni po tym, co stało się w Izraelu. Nie dalej niż 2-3 miesiące temu piloci rezerwy demonstracyjnie odmówili służby, a najwyżsi dowódcy napisali listy do premiera w celu zatrzymania reform, które ich zdaniem niekorzystnie oddziałują na bezpieczeństwo państwa.
Jak widać, nic to nie dało. Rekordowo niskie morale w państwie tak zmilitaryzowanym i otoczonym przez wrogów, jak Izrael przełożyły się na niski poziom gotowości na odpowiedź w przypadku zagrożenia.
Opamiętanie i względny porządek pojawiły się dopiero, gdy mleko już się rozlało, a Hamas wziął kilkuset Izraelczyków za zakładników. Jawne wyrazy niezadowolenia ze strony apolitycznych formacji, które ze względu na swoją rolę zazwyczaj milczą, to sygnał, którego nie wolno ignorować.
Lekcja nr 3. Asymetryczne konflikty
Zapomnijmy o równych szeregach wojska, które w wyprasowanych mundurach maszeruje wprost pod karabiny maszynowe wroga. Pole walki się zmieniło, wkroczyła sztuczna inteligencja, nowe technologie i broń precyzyjna. Nie zafałszujmy jednak złożonego obrazu.
Żelazna Kopuła warta dziesiątki miliardów dolarów nie wytrzymała zmasowanego ataku rakietowego. Inteligentne działka namierzające i eliminujące wrogów zawiodły. Drony i urządzenia obserwujące nie namierzyły ogromnych ilości broni i sprzętu zmagazynowanych przez Hamas w drążonych przez lata podziemnych tunelach. Sklecona gdzieś pod ziemią paralotnia pozwoliła sforsować izraelską zaporę.
Wniosek z tego taki, że nawet zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej i inteligentne systemy namierzania mogą przegrać z konwencjonalnymi, najprostszymi metodami. Łatwo wyobrazić sobie zatem, że prognozowane latem uderzenie ze strony Rosji, Białorusi lub wagnerowców wcale nie musiałoby wyglądać jak kolumna czołgów forsująca zaporę na granicy, ale raczej jak oddział elitarnych komandosów dokonujący krótkich, ale krwawych wypadów na terytorium Polski. Efekty to masakra cywilów i zniszczona infrastruktura krytyczna. Komandosi ulotniliby się, zanim służby zdążyłyby zareagować.
HIMARS-y wyglądają świetnie i są potężną bronią, jednak pozostają bezradne wobec mniejszych, zaczepnych działań poniżej progu otwartej wojny. Wobec tego musimy budować zdolności wywiadowcze i kontrwywiadowcze, aby takim akcjom zapobiegać. Należy równocześnie postawić na mobilność i szybkość reagowania.
Sytuację na linii Izrael-Hamas można odwrócić. Hamas pokazał, że z pozycji teoretycznie słabszego i gorzej uzbrojonego przeciwnika można dokonać wielu zniszczeń. Polska musi wyciągnąć z tego wnioski. W końcu sąsiad, którego najbardziej się obawiamy, jest od nas kilkukrotnie większy. Zarówno pod względem uzbrojenia, jak i zdolności mobilizacyjnych przewyższa nasze możliwości.
Jak jednak wykazali Ukraińcy na polu bitwy i Hamas swoim rajdem na terytorium Izraela, liczebność i potężna broń to nie wszystko. Teraz jeszcze bardziej liczy się elastyczność, wykorzystanie warunków terenowych i odpowiedni zwiad. Jeśli towarzyszą temu czołgi, artyleria rakietowa i broń precyzyjna, tym lepiej, choć nie przesądza to o sukcesie.
Lekcja nr 4. Parasol bezpieczeństwa ma swoje ograniczenia
Nawet najściślejsza współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa z największym mocarstwem na świecie nie zastąpi własnych zdolności wojskowych i szybkiego reagowania na zagrożenia. Inaczej niż w przypadku Ukrainy wsparcie Izraela w Kongresie Stanów Zjednoczonych cieszy się dużo większym konsensusem zarówno po stronie republikanów, jak i demokratów (chociaż frakcja propalestyńska zyskuje na sile i znaczeniu).
USA od razu po wybuchu konfliktu wysłały w stronę Izraela swoje lotniskowce. Nawet taka demonstracja siły i wsparcia nie wystarczyła w obronie terytorium tego kraju. Jerozolima polega na własnych zdolnościach. Tak też powinno być w przypadku Polski – samo stacjonowanie brygad amerykańskich na naszym terytorium nie wystarczy, jeśli sami nie będziemy w stanie szybko reagować na zagrożenia.
W przypadku napaści pomoc ze strony NATO to kwestia raczej dni niż godzin. Należy zadbać o infrastrukturę transportową (drogi, koleje, lotniska), która okaże się niezbędna w przypadku napaści. Nie można wyrzucać do kosza dokonań odchodzącego rządu Zjednoczonej Prawicy. Mądre wprzęgnięcie obrony terytorialnej do sił zbrojnych, budowa i modernizacja istniejących jednostek wojskowych są kluczowe.
Nawet w czasie budowania nowej władzy nie powinno się przekreślać pozytywnego kierunku zmian w planach obronnych i wykorzystania istniejących zasobów. Ważne są zatem zarówno inwestycje w infrastrukturę w regionie, np. w ramach Inicjatywy Trójmorza lub Centralnego Portu Komunikacyjnego, jak i dalszy rozwój i modernizacja sił zbrojnych.
Lekcja nr 5. Współpraca z sąsiadami
W przypadku, gdy służby wywiadowcze, policja i wojsko są zajęte bieżącą sytuacją w kraju, krytyczna staje się współpraca z sojusznikami, szczególnie pod kątem wywiadowczym i wczesnego ostrzegania o zagrożeniach. W czasach politycznej młócki, zwłaszcza w kampanii wyborczej, służby muszą pozostać jeszcze bardziej wyczulone na sygnały z zewnątrz.
Po ataku Hamasu na Izrael pojawiły się pytania o znane na całym świecie ze swojej skuteczności Mosad, Szin Bet i omnipotentne służby specjalne państwa żydowskiego. Czy Hamas pokazał, że król jest nagi? Nie do końca. Służby wiedziały.
Nawet jeśli izraelskie służby przegapiły pewne oznaki koncentracji sił ze strony Hamasu, to, jak wskazuje Rzeczpospolita, 28 września amerykański wywiad ostrzegał, że Hamas jest gotowy na przeprowadzenie rakietowych ataków przez granicę. Także telegram CIA z 5 października wskazywał na możliwość ataków Hamasu. Nie na wyrost Izraelczycy określają 7 października swoim własnym 11 września. W końcu amerykański wywiad również zignorował wtedy sygnały zagrożenia atakiem.
Rozwinięta siatka wywiadowczej współpracy w sytuacji Polski szczególnie z wykorzystaniem sojuszniczych powiązań z NATO powinna być priorytetowa ze względu na wczesne wykrywanie potencjalnego zagrożenia.
Rząd Izraela podjął bardziej stanowcze kroki w walce z koronawirusem niż rządy krajów europejskich: Epidemia koronawirusa ostatnią szansą Netanjahu na polityczne przetrwanie
Lekcja nr 6. Głębia strategiczna i przygotowanie
Choć skupiam się na błędach i niedopatrzeniach ze strony Izraela, mogę wskazać jedną kwestię, która powinna zapaść w pamięć. Zaskoczenie państwa żydowskiego trwało bardzo krótko, a izraelski system dowodzenia siłami zbrojnymi szybko się otrząsnął. 300 tys. osób zostało zmobilizowanych do służby w 2 dni.
Jak pisze na łamach Dziennika Gazety Prawnej Maciej Miłosz, 2 dni wystarczyły, aby ludzie pobrali sprzęt, dołączyli do jednostek i zaczęli walkę. Wcześniej oczywiście wszyscy rezerwiści zostali już przeszkoleni i w zasadzie „gotowy produkt” trafił do precyzyjnie określonych jednostek.
Czy w Polsce mamy taki system i każdy wie, gdzie się zgłosić w razie konieczności? Posiadam kategorię A, ale nie mam o tym pojęcia. Nie wspomnę nawet o obsłudze broni i wyposażenia.
Na czas wojny w Polsce miałoby zostać zmobilizowanych pół mln żołnierzy, co obecnie przekłada się na ok. 400 tys. rezerwistów, którzy bardzo często nie przeszli nawet podstawowego szkolenia. Obrona kraju nie może opierać się na systemie, w którym potencjalny żołnierz nie ma bladego pojęcia, gdzie się zgłosić.
Owszem, Izrael jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych państw na świecie i terytorialnie niezbyt rozległym w porównaniu do Polski. Możemy jednak obserwować, jak ten system jest zorganizowany.
***
Zakończenie rządów Zjednoczonej Prawicy i hasła „posprzątania” po niej stanowią bardzo dobry wstęp do zaadresowania wyżej wymienionych kwestii, które pozwoliłyby na budowę silniejszego i bardziej odpornego państwa zapewniającego bezpieczeństwo swoim obywatelom.
Żyjemy w potencjalnie jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie. Nie stać nas na bezwładny dryf wiecznej politycznej walki. Samo zwiększenie liczby żołnierzy, pikniki wojskowe i błyszczące HIMARS-y nie wystarczą.
Wyciągnięcie odpowiednich wniosków po ataku Hamasu na Izrael każe w sposób twórczy przyjrzeć się dokonaniom poprzedników, ewaluować dokonane reformy i poprawić te obszary, które zostały zaniedbane. Bezpieczeństwo i suwerenność Polski nie mają politycznych barw. Ważne, by nowy rząd potraktował je poważnie.
Michał Steć ( Klubjagiellonski.pl) >>>
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 5061
W przeddzień Święta Niepodległości liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy podpisali umowę koalicyjną w sprawie utworzenia rządu w tzw. drugim kroku konstytucyjnym. Umowa zawiera ogólne kierunki nowego rządu związane z bezpieczeństwem i służbami mundurowymi, ale do wiadomości publicznej nie podano jednak decyzji personalnych.
W ubiegłym tygodniu prezydent Andrzej Duda zdecydował o powierzeniu tworzenia rządu największej partii ( PiS), która wygrała wybory parlamentarne, ale nie uzyskała w Sejmie większości ( 231 głosów) , ani nie ma zdolności koalicyjnej. Ugrupowania prawicowe wprowadziły do Sejmu X kadencji tylko 194 posłów. Jeśli nawet premier Mateusz Morawiecki po I posiedzeniu nowego Sejmu ( 13 listopada) otrzyma od prezydenta RP misję tworzenia nowego rządu, to po miesiącu, czyli w połowie grudnia i ewentualnym wygłoszeniu expose, prawdopodobnie nie otrzyma poparcia większości posłów.
Decyzja prezydenta nie oznaczała jednak, że opozycja porzuciła plany stworzenia własnego rządu po PiS. W tym celu cały czas odbywały się rozmowy na temat podziału stanowisk w koalicji.
Zbiór drogowskazów i rekomendacji
W piątek, po trzech tygodniach od wyborów Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica zadeklarowały chęć utworzenia koalicyjnego rządu, podpisując umowę. .
Zdaniem Donalda Tuska, przyszłego premiera, umowa koalicyjna jest zbiorem drogowskazów i rekomendacji dla naszej pracy już po otrzymaniu od Pana Prezydenta takiej możliwości.
Z kolei Szymon Hołownia, lider Polski 2050 nawiązał do przypadającego w sobotę Święta Odzyskania Niepodległości. - Jak podzielona była wtedy Polska, która odzyskiwała niepodległość. Przecież te stronnictwa były wszystkie, od lewa do prawa, bardzo okopane na swoich pozycjach, przywiązane do swoich programów, swoich wartości, a jednak udało się wznieść ponad podziałami i zbudować coś większego, niż suma części, na którą składała się ówczesna polityka – zaznaczył kandydat koalicji na marszałka Sejmu. Wybory mają odbyć się w najbliższy poniedziałek.
Kosiniak-Kamysz, przewodniczący PSL i kandydat na ministra obrony narodowej zwrócił uwagę, że to pierwszy krok, ale "bez tego porozumienia, gdzie dużo więcej nas łączy niż mogłoby podzielić, nie będzie kolejnych etapów" A kolejne etapy to jest bezpieczeństwo Polski, bezpieczeństwo każdej polskiej rodziny.
Wzmocnienie armii sprawnie dowodzonej
W umowie koalicyjnej pojawiły się ogólnie, a także szczegółowe kwestie związane z bezpieczeństwem i służbami mundurowymi m.in. likwidacja Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
W części I ustaleń programowych podkreślono, że bezpieczeństwo Polek i Polaków jest dla stron koalicji zadaniem priorytetowym.
„W obliczu bezprecedensowego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa spowodowanego rosyjską agresją na Ukrainę, będziemy umacniać pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Będziemy konsekwentnie stać na straży polskich interesów prowadząc jasną i obliczalną politykę zagraniczną, czytelną dla przyjaciół i odstraszającą dla wrogów naszego państwa. Polskie bezpieczeństwo oprzemy na trzech filarach: odbudowie wspólnoty narodowej, umocnieniu pozycji w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim oraz wzmocnionej armii — sprawnie dowodzonej i wyposażonej w nowoczesny sprzęt – podkreślono w punkcie pierwszym.
Wspieranie zawodów kluczowych dla państwa
W punkcie trzecim zaznaczono, że jednym z najważniejszych zadań Koalicji będzie wspieranie zawodów kluczowych dla funkcjonowania państwa i przyszłości naszych dzieci. Strony koalicji potwierdzają pilną potrzebę podwyżek dla nauczycieli, pracowników służby publicznej, w tym administracji, sądów i prokuratury. Niskie zarobki wypychają z zawodu ludzi zapewniających ciągłość działania naszego państwa oraz edukację dzieci i młodzieży. Powstrzymamy i odwrócimy ten proces. Stosowne akty prawne zapewniające podwyżki zostaną przedłożone w ciągu pierwszych stu dni rządów.
Przypomnijmy, że Koalicja Obywatelska obiecała w kampanii podwyżki dla budżetówki o 20 proc. i dla nauczycieli o 30 proc.
Likwidacja CBA
W punkcie 19 zaznaczono, że koalicja odpolityczni służby mundurowe i służby specjalne oraz wprowadzi czytelne reguły państwowej kontroli nad nimi.
„Podporządkowanie Policji i służb specjalnych rządzącej opcji przez osiem ostatnich lat doprowadziło do ich skrajnego upolitycznienia, wielokrotnego wykorzystania do walki politycznej i ograniczania praw obywatelskich. Koalicja ograniczy liczbę służb posiadających ustawowe uprawnienia do wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych oraz wprowadzi skuteczny mechanizm kontroli wykonywania tych czynności przez służby".
Koalicja zapowiada także likwidację Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a jego zasoby i kompetencje mają być przekazane do innych służb, m.in. do pionu zwalczania przestępstw korupcyjnych w Centralnym Biurze Śledczym Policji. Dzięki temu wzmocniona będzie walka z korupcją, całkowicie porzucona przez poprzednią władzę.
Na razie są to ogólniki i wypracowany kompromis z programów wyborczych trzech ugrupowań opozycyjnych. Na szczegóły należy poczekać do wygłoszenia przez Donalda Tuska expose w Sejmie i przeprowadzenia audytu sytuacji finansowej państwa przez przedstawicieli nowej koalicji rządzącej. R.Ch.
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 74141
Wczoraj rząd Mateusza Morawskiego przyjął projekt tzw. ustawy okołobudżetowej, w której zapisano, że waloryzacja uposażeń w służbach mundurowych jest planowana od marca 2024 r. Ponadto szef MON, w kolejnej nowelizacji tegorocznej decyzji budżetowej podwyższył limit na nagrody uznaniowe i zapomogi dla żołnierzy zawodowych do prawie 300 mln zł. To o prawie 200 mln zł więcej niż zaplanowano w decyzji z 17 lutego br.
Rząd, przyjmując 30 września br. projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej zapisał waloryzację wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej, w tym również w służbach mundurowych o 12,3 proc. W przypadku żołnierzy i funkcjonariuszy byłby to wzrost kwoty bazowej z 1740,64 zł brutto obecnie do 1855,52 zł w 2024 r. Ta kwota - po uwzględnieniu wskaźnika ( u wojskowych, policjantów i pograniczników jest to 4,3) - ma wpływ na przeciętne uposażenie w tych służbach Byłby to wzrost o 6,6 proc. – pozostałe zaś 5,7 proc. jest na razie tajemnicą).
W projekcie ustawy budżetowej na 2024 r. nie podano od kiedy ma być wprowadzona ta podwyżka: od stycznia czy też od marca, jak w tym roku z uwagi „na zachęcenie funkcjonariuszy i żołnierzy zawodowych do pozostania w czynnej służbie”. Zabrakło bowiem tzw. ustawy okołobudżetowej, która dopiero wczoraj została przyjęta przez ustępujący gabinet Mateusza Morawieckiego. We wtorek, 7 bm. przy okazji nowelizacji projektu przyszłorocznej ustawy budżetowej przyjęto przepisy wykonawcze. Utrzymano podobne terminy podwyższanie uposażeń żołnierzy zawodowych i i funkcjonariuszy jak w tym roku, czyli od marca 2024 r. z podaniem podobnego uzasadnienia
Budżet na 2024 r. musi być przyjęty do końca stycznia, pod groźbą rozwiązania parlamentu przez prezydenta RP. Nowo tworzącemu się rządowi Donalda Tuska pozostanie niewiele czasu na ewentualne zmiany. Może być najwyżej niewielka korekta, a większa w trakcie roku budżetowego. Jeśli zatem mają być spełnione obietnice wyborcze koalicji demokratycznej m.in. podwyżki dla nauczycieli ( o 30 proc.) i pracowników sfery budżetowej ( o 20 proc.), to pole manewru jest niewielkie. W przypadku służb mundurowych realne jest podwyższenie od 1 marca 2024 r. wyższej niż przewidywał obecny rząd kwoty bazowej oraz działaniach motywacyjnych zachęcających do pozostania w wojsku, policji czy innych formacjach. Związkowcy ze służb MSWiA proponują, by przyznać świadczenie za długoletnią służbę już po 10 latach, a nie 15 latach jak obecnie. Na razie żołnierze i funkcjonariusze otrzymują świadczenie w wysokości 5 proc. uposażenia po 15 latach i ten dodatek rośnie o 1 proc. aż do 25 lat, ale dopiero po 32 latach wliczany jest do podstawy wymiaru emerytury .Jak się do tego ustosunkuje nowe kierownictwo MSWiA, a także nowy szef MON, którym ma być Władysław Kosiniak –Kamysz, lider PSL, tego na razie nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że odchodzący szef MON Mariusz Błaszczak przyznał rekordową pulę na nagrody uznaniowe i zapomogi dla żołnierzy zawodowych. W decyzji nr 122 z 7 listopada zmieniającą decyzję budżetową na rok 2023 r. na nagrody w tym roku przeznaczono 279 211 tys. zł, a na nagrody 20 782 tys. zł. W decyzji budżetowej z 17 lutego br. na nagrody uznaniowe przeznaczono 83 mln zł a na zapomogi – ok. 20 mln zł. Pula nagród dla żołnierzy była już raz podwyższana - w lipcu br. do 134,6 mln zł.w 2023 wyniosla ponad 200 mln zł.
Ustawa z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny przewiduje, że nagrody mogą być przyznawane w szczególności w związku z przejawianiem inicjatywy w służbie albo wykonywaniem zadań służbowych wymagających szczególnie dużego nakładu pracy, w tym poza określonym czasem służby, w skróconych terminach lub w warunkach szczególnie utrudnionych.
Z kolei art. 443 ust 6 przewiduje, że warunkiem przyznania żołnierzowi zawodowemu nagrody uznaniowej jest uzyskiwanie wysokich wyników w wykonywaniu zadań służbowych. Żołnierzowi zawodowemu można również przyznać nagrodę uznaniową za wykonywanie zadań służbowych o wysokiej odpowiedzialności , a także wykraczających poza zwykłe obowiązki służbowe, w szczególności za przejawianie inicjatywy w służbie albo wykonywanie zadań służbowych wymagających dużego nakładu pracy czy działań poza czasem służby.
Zgodnie z rozporządzeniem MON z 12 lipca 2023 r. w sprawie nagród uznaniowych i zapomóg żołnierzy zawodowych, nagrody uznaniowe przyznaje dowódca jednostki wojskowej, z jego z inicjatywy, jego przełożonych, a także na wniosek bezpośredniego przełożonego żołnierza zawodowego.
Najistotniejszym aspektem jest to, aby proces przyznawania nagród pieniężnych żołnierzom zawodowym był sprawiedliwy, przejrzysty i oparty na obiektywnych kryteriach. Decyzje dotyczące przyznawania nagród powinny być oparte na udokumentowanych osiągnięciach i zasługach każdego żołnierza, z uwzględnieniem odpowiednich standardów i wytycznych.
Niezależnie od rangi czy stopnia wojskowego, wszyscy żołnierze powinni mieć równe szanse na otrzymanie nagrody pieniężnej, jeśli spełniają odpowiednie kryteria i osiągnęli wybitne wyniki. To zapewnia uczciwość i buduje zaufanie wśród żołnierzy oraz promuje zdrową rywalizację i aspirację do osiągnięć. R.Ch.
zdjęcie: 16 DZ
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 2666
Prezydent Andrzej Duda czeka na nowy rząd. Co prawda misję powołania nowej rady ministrów powierzył urzędującemu premierowi – Mateuszowi Morawieckiemu, to liczby pozostają nieubłagane, a PiS i tak straci władzę. Nowy rząd utworzą połączone siły opozycji - Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica zapowiedziały na tym polu współpracę. Sprawy związane z obronnością zmuszają do współpracy ośrodek prezydencki i rządowy. Do tej pory Andrzej Duda miał ułatwione zadanie, gdyż rządziła jego macierzysta partia. Teraz do głosu doszła inna siła polityczna, z którą będzie trzeba wypracować jakieś porozumienie.
Zgoda niezbędna do właściwego zarządzania obronnością
Prezydent jako zwierzchnik Sił Zbrojnych RP ma szerokie kompetencje związane z obronnością kraju. Większość decyzji nie podejmuje samodzielnie, jednak m.in. do powołań na najważniejsze stanowiska w wojsku konieczna jest jego zgoda. Nowy rząd będzie musiał współpracować z prezydentem przy ustalaniu priorytetów dla polskiej obronności i prowadzeniu polityki bezpieczeństwa narodowego. Szczególna zgoda musi panować między prezydentem a szefem MON– to na tej linii będą zapadały najważniejsze decyzje. Dlatego konieczne jest, aby na tym stanowisku zasiadła osoba skłonna porozumieć się z głową państwa.
PSL przejmie resort obrony?
Z najnowszych informacji wynika, że bardzo dużą szansę na objęcie stanowiska ministra obrony narodowej i tym samym zastąpienia Mariusza Błaszczak ma Władysław Kosiniak-Kamysz. Ten polityk PSL, głównie związany w przeszłości ze sprawami gospodarczymi miałby być dobrym pomostem między prezydentem a nowym rządem, który jako całokształt będzie politycznie bardzo odległy od Andrzeja Dudy. PSL często deklaruje swoje centrowe, dążące do porozumienia położenie na scenie politycznej, a przeszłość pokazała, że przedstawiciele tej partii są w stanie dogadać się z każdym. Sprawa zaskakuje o tyle, że to zwykle największa partia u władzy przejmuje resorty siłowe. Najpoważniejszym kandydatem z PO do objęcia tego stanowiska wydawał się być do tej pory były szef MON z lat 2011-2015 Tomasz Siemoniak. Sprawował swoją funkcję za czasów rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Po wyborach był częstym gościem mediów, gdzie wypowiadał się o stanie polskiej armii. Tomasz Siemoniak już raz krótko współpracował z prezydentem Dudą w 2015 roku, jednak wtedy także mieliśmy okres zawieszenia w podejmowaniu najważniejszych decyzji.
Mianowania na kluczowe stanowiska w wojsku wstrzymane
Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o niepodejmowaniu decyzji o mianowaniu nowych osób na stanowiska Dowódcy Generalnego RSZ i Dowódcy WOT. Przypomnijmy, Szef SG WP generał Rajmund Andrzejczak i Dowódca Operacyjny RSZ gen. broni Tomasz Piotrowski odeszli ze swoich stanowisk w październiku. Zaraz po rezygnacjach, prezydent w porozumieniu z ministrem obrony mianował szefem SG WP gen. broni Wiesława Kukułę, Dowódcę Generalnego RSZ, a dowódcą Operacyjnym RSZ został gen. dyw. Maciej Klisz, ówczesny dowódca WOT.
Nadal nieobsadzone zostały stanowiska pozostawione przez generałów Kukułę i Klisza. Funkcje kierownicze pełnią w tym czasie ich dotychczasowi zastępcy. Prezydent Duda świadomie zwleka z powołaniem nowych dowódców. Przyczyną jest prawdopodobna zmiana rządu w Polsce, a co za tym idzie zmiana na stanowisku ministra obrony narodowej. Andrzej Duda chce, aby w okresie przejściowym nie były podejmowane decyzje, które można odłożyć w czasie, a nowe mianowania będą owocem porozumienia między prezydentem a nowym kierownictwem MON. Jest to decyzja, która zapewne ma pokazać otwarcie prezydenta na współpracę z nowym rządem.
Polska polityka przeżywa trudny okres. Na razie widać, że zmiana władzy nie przebiega gładko. Prezydent Andrzej Duda zamierza powierzyć misję tworzenia nowego rządu Mateuszowi Morawieckiemu, a to wydłuża zmianę władzy. Najważniejsze wydaje się to, aby doprowadzić do dobrej współpracy między prezydentem a szefem MON. W fotelu ministra powinna zasiąść osoba, która zna się na rzeczy, ale przede wszystkim szuka porozumienia. Złe rzeczy należy na pewno zmienić, ale wojsko nie potrzebuje rewolucji a stopniowej ewolucji, to też od nowego rządu należy oczekiwać przyjrzenia się wszystkim wydatkom i chłodnej analizy dzisiejszego stanu wojska.
Autor: Mateusz Bartczak
Zdjęcie: Jakub Szymczuk ( KPRP)
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności
- Odsłon: 2707
W ostatniej fazie certyfikacji są dwie szerokopasmowe, wielozakresowe i definiowalne programowo radiostacje osobiste i pojazdowe PERAD i COMP@N-Z, które w przyszłym roku mogą być skierowane do produkcji. Opracowane przez Grupę WB będą pierwszymi, masowo produkowanymi urządzeniami wyposażonymi w polskie mechanizmy kryptograficzne. Dzięki temu polscy żołnierze otrzymają urządzenia lżejsze od dotychczasowych, o niskiej emisji sygnałów, poprawiające świadomość sytuacyjną i pozwalające na lotnicze wsparcie.
Jak podkreślił podczas spotkania z dziennikarzami Adam Bartosiewicz, wiceprezes Grupy WB, te i inne urządzenia umożliwiają przeprowadzenie rewolucji w polskiej łączności wojskowej. Chodzi o radiostacje dla pojedynczych żołnierzy, służące do komunikacji na poziomie plutonu czy kompanii, a także radiostacje montowane w różnego rodzaju pojazdach wojskowych, jak armatohaubice, transportery opancerzone czy czołgi.
Wszystkie urządzenia Grupy WB są definiowalne programowo. Narodowa sieć radiokomunikacji obejmuje radiostację osobistą PERAD, radiostację doręczną/pojazdową COMP@N-Z, radiostację krótkofalową RRC-HF-Z czy też system łączności GUARANA
Od 2024 r. Grupa WB osiągnie zdolności do wytwarzania i zaproponowania Siłom Zbrojnym RP całego szkieletu sieci radiokomunikacyjnej wraz z urządzeniami wykonawczymi opartymi na narodowych rozwiązaniach. Po raz pierwszy w swojej historii Wojsko Polskie będzie dysponowało własnymi rozwiązaniami kryptograficznymi poziomu NATO RESTRICTED/zastrzeżone, , certyfikowanymi przez własne służby. Rozwiązania te są zdolne do pełnego współdziałania z systemami łączności sojuszników z NATO, ale w razie potrzeby mogą też funkcjonować całkowicie niezależnie. Państwo polskie uzyska zatem pełną kontrolę nad sprzętem, komunikacją i bezpieczeństwem przekazywania danych.
Różnorodność sprzętu w łączności ma wiele zalet
Wojna na Ukrainie zweryfikowała wiele mitów dotyczących: artylerii (nie ma przyszłości), przewadze sieci sieciocentrycznej czy też wystarczy jeden typ radiostacji (przeciwnik nie będzie skutecznie temu skutecznie przeciwdziałać za pomocą własnych środków emisji elektromagnetycznej). W ocenie Barłomieja Zająca, prezesa spółki Radmor SA, wchodzącej w skład Grupy WB w wojskowych systemach łączności ważna jest różnorodność systemów łączności. Chodzi o to, by całe wojsko nie używało jednego systemu, gdyż taka sytuacja naraża na łatwe wykrycie i przechwycenie transmisji przez przeciwnika.
Rozwiązaniem zaakceptowanym w Grupie WB jest zasada przeskoku częstotliwości ( tzw. hopping). Polega to na tym, że zarówno nadajnik, jak i odbiornik zmieniają w określonych cyklach częstotliwość nośną w łączności wąskopasmowej. Pomysł „sekretnej komunikacji” opatentowała w 1942 r. Hedy Lamarr aktorka i wynalazczyni z Hollywood .
Z początkiem tego wieku pojawiły się pierwsze projekty realizujące koncepcję radiostacji definiowanych programowo (SDR – Software Defined Radio), które mogą się zmieniać w zależności od użytego oprogramowania (zwanego waveformem). W tej technologii radiostacje są swego rodzaju komputerami z interfejsem radiowym.
PERAD od TYTANA
Te rozwiązania wykorzystano przy taktycznej radiostacji cyfrowej PERAD( skrót od PErsonal RADio), przygotowanej dla pojedynczego żołnierza w ramach systemu zaawansowanego indywidualnego systemu walki TYTAN. Projekt realizowany jest przez konsorcjum, którego członkiem odpowiedzialnym za radiostację wraz z akcesoriami była spółka Radmor SA we współpracy z WB Electronics.
PERAD jest zminiaturyzowaną stacją bazową. Charakteryzuje się niewielką masą i wymiarami, wbudowanymi algorytmami szyfrującymi oraz małą mocą nadawczą. Całkowita emisja elektromagnetyczna dla pododdziału wyposażonego w radiostację PERAD nie przekracza 1 Wata. Może łączyć się bezpośrednio z innymi radiostacjami tego typu, tworzyć niezawodny dostęp do przesyłanych w systemie danych w warunkach gdzie korzystanie z sieci standardowych nie jest możliwe. Umożliwia prowadzenie nawet stu połączeń głosowych w tym samym czasie. Radiostacja osobista może funkcjonować nawet przez 56 godzin na jednej baterii. Jest to parametr niedostępny w obecnie stosowanych rozwiązaniach. Inteligentne zarządzanie energią powoduje, że podczas wymiany akumulatora głównego nawet na chwilę łączność nie zostanie utracona.
Przy użyciu latającego przekaźnika (na przykład BSP FLYEYE) zasięg radiostacji osobistych PERAD zwiększa się do 10 km w szerokim paśmie i do 40 km w przesyle wąskopasmowym.
Niskoemisyjny SILENT NETWORK
PERAD, dzięki wykorzystaniu radiostacji wbudowanej do systemu bezzałogowego stał się podstawą sieci SILENT NETWORK. Jest to autorska koncepcja Grupy WB, która pozwala na uzyskanie przewagi informacyjnej przy jednoczesnym ograniczeniu emisji elektromagnetycznej. Powoduje to, że nadawca jest trudniejszy do wykrycia.
Przedstawiciele Grupy WB uważają, że zamiast tworzyć radiostacje dużej mocy, należy wykorzystywać łączność wąskopasmową i ukierunkowaną. W tym przypadku wykorzystano wysoko położoną antenę, zamontowaną na niewielkim bezzałogowcu, który pełni rolę retranslatora (przekaźnika sygnałów). Próby dowiodły , że wyposażony w radiostację PERAD BSP FlyEye służący jako retransmiter jest w stanie zwiększyć efektywny zasięg łączności pomiędzy węzłami sieci do 20 km. Zapewnia to łączność radiową dla całego batalionu. W systemie można wykorzystać większą liczbę bezzałogowców i połączyć ze sobą bataliony. To rozwiązanie bazuje na podobnej filozofii co Starlink, tyle że dron przejmuje tutaj rolę satelity.
U-GATE poprawia świadomość sytuacyjną żołnierza
Szerokopasmowa radiostacja osobista PERAD jest rozwiązaniem kompatybilnym z innymi systemami Grupy WB, w tym cyfrową platformą komunikacji FONET oraz osobistym systemem dowodzenia i obserwacji U-Gate. Jest systemem rozszerzającym świadomość sytuacyjną pojedynczego żołnierza na współczesnym polu walki oraz dającym możliwość samodzielnego kierowania precyzyjną amunicją krążącą. Kompletny system U-Gate – oprócz radiostacji PERAD – jest połączony z cyfrowym asystentem, który łączy funkcjonalność wydajnego komputera, czujników położenia i orientacji, kamerę i wyświetlacz. Kompletny zestaw waży nie więcej niż 1,5 kg.
Dzięki zastosowaniu technologii rzeczywistości rozszerzonej użytkownik zyskuje niespotykane zdolności orientacji w bieżącej sytuacji na polu walki. U-GATE jest systemem integrującym zdolności obserwacyjne, analityczne i uderzeniowe w jednym urządzeniu. Jednak podstawową funkcjonalnością, którą zyskuje pododdział na polu walki, jest bezpieczna, szerokopasmowa transmisja danych, a także możliwość tworzenia taktycznych sieci łączności głosowej i wymiany danych, lokalizacji na mapach, zdjęć i przekazów wideo, nawet w trudno dostępnych i odległych rejonach.
Duży potencjał produkcyjny i badawczy
Kolejnym projektem na etapie wdrożenia jest rodzina radiostacji programowalnej COMP@N-Z. Przeznaczona jest do wykorzystania zarówno przez indywidualnych żołnierzy, jak i - po wykorzystaniu przewoźnego adaptera i wzmacniacza - na pojazdach. Może być używana do komunikacji głosowej bliskiego zasięgu, a także m.in. do jednoczesnej transmisji mowy i danych.
Radiostacje COMP@N charakteryzują się uniwersalnością, elastycznością i łatwością dostosowania funkcjonalności do wymagań użytkownika końcowego. Rodzina tych radiostacji została opracowana dzięki wieloletniemu doświadczeniu zdobytemu podczas realizacji wielu projektów badawczo-rozwojowych – tych prowadzonych w Radmorze oraz krajowych i zagranicznych (m.in. ESSOR). Pierwsze dostawy tych radiostacji na potrzeby programu WISŁA są przewidywane we wrześniu 2024 r.
Gracjan Jakubowski, dyrektor ds. rozwoju RADMOR SA zwrócił uwagę na rozwijany przez spółkę projekt mobilnego systemu taktycznej łączności bezprzewodowej GUARANA w ramach konsorcjum współfinansowanego przez NCBR. Pozwoli to na zwiększenie świadomości sytuacyjnej Sił Zbrojnych RP, zwiększenie nasycenia wojska sprzętem autonomicznym, umożliwienie sterowania uzbrojeniem na odległość, a także na zdalne wskazywanie celów oraz zwiększenie szybkości dotarcia do odbiorcy, a przede wszystkim zapewnia bezpieczeństwo przesyłanych informacji.
Dzięki modułowej budowie GUARANA może znaleźć szerokie zastosowanie oraz zapewnić interoperacyjność wszystkich środków łączności wykorzystywanych w siłach zbrojnych. Certyfikacja tej radiostacji jest planowana w 2025 r.
Radmor posiada spory potencjał do sprostania wymaganiom na dostawy systemów łączności do Sił Zbrojnych RP. Gdyńskie przedsiębiorstwo zatrudnia ok. 450 pracowników, a w połączeniu z gdyńską spółką Arex, wchodzącą w skład Grupy WB – mamy dodatkowo 250 osób, które można wykorzystać na potrzeby produkcji i jednego z największych w Europie centrów badawczo-rozwojowych skoncentrowanych na wojskowych technologiach radiokomunikacyjnych.
Ryszard Choroszy