Czy za 3 proc. przewidywanych funduszy da się utrzymać sprawność używanych amerykańskich czołgów? Przed takim pytaniem stoją właśnie wojskowi logistycy po zderzeniu potrzeb z zaplanowanym przez PiS budżetem na przyszły rok. W tej części ma on być ponad dziesięć razy mniejszy w stosunku do opracowanego przez wojsko planu.
Od kilku lat słyszeliśmy od odchodzącej władzy taki przekaz: Wojsko Polskie rośnie w siłę i jest na najlepszej drodze, by stać się najsilniejszą armią lądową w Europie. Rekordowym wydatkom obronnym towarzyszą rekordowe nakłady na zbrojenia, a kupowany sprzęt jest z samej górnej półki. Dodatkowo do wojska tysiącami garną się kandydaci na żołnierzy, a w powstających garnizonach nie nadąża się ze stawianiem kontenerów w miejscu przyszłych koszar 300-tysięcznej armii. Abramsy, HIMARS-y, apacze, koreańskie chunmoo, K2 i K9 – trudno nadążyć.
Wojskowe realia przebijają się trudniej. Gdzieś w teren nie dojadą te kontenery czy na zgrupowanie spóźni się polowa kuchnia. Na ćwiczeniach zabraknie hełmów i mundurów, które najchętniej widzi obok siebie minister obrony. Afera medialna robi się jednak na kilka godzin, góra kilka dni, tylko gdy ktoś to zauważy, podpatrzy, zrobi zdjęcie i puści w obieg. Gorzej, gdy niewygodne realia dotyczą spraw, których nie widać. Na przykład pieniędzy. Wojskowych tabel nie ma w obiegu, nawet jeśli nie są niejawne. Trudno się je analizuje, zwłaszcza w sytuacji, gdy „na papierze” jesteśmy liderem wydatków (w relacji do PKB) w NATO i nawet bez rządowej propagandy nikt rozsądny, patrząc z zewnątrz, nie zaryzykuje stwierdzenia, że dziś w Polsce „wojsku brakuje pieniędzy”. Spojrzenie od wewnątrz często jednak do takich wniosków prowadzi, bo tak jest w wielu dziedzinach wojskowego życia i planowania. ( ...)
(...) Polska nabyła 116 używanych abramsów za 1,4 mld dol. „Te czołgi zostały kupione na bardzo preferencyjnych warunkach. W zasadzie płacimy jedynie za ich przywrócenie do sprawności, gdyż obecnie są one zakonserwowane, oraz za pakiet logistyczny, części zamienne” – pisał po zawarciu umowy szef MON Mariusz Błaszczak. Warto tu zwrócić uwagę na różnicę między ostateczną a proponowaną przez USA wyceną na poziomie 3,75 mld dol. Można by uznać, że to mistrzostwo negocjacji – zbicie ceny o ponad połowę. Ale można też zauważyć, że dopiero teraz wychodzą na jaw „koszty uboczne” zakupu. Najwyraźniej wojskowi logistycy nie są przekonani o adekwatności pakietu towarzyszącego abramsom i dla wsparcia ich funkcjonowania chcą zabezpieczenia w przyszłorocznym budżecie 0,5 mld zł. Dostali, jak do tej pory, kwotę odpowiadającą nieco ponad 3 proc. potrzeb.
źródło: polityka.pl
Czytaj: >>>
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2235340,1,czy-bedzie-za-co-naprawiac-abramsy-propaganda-pis-kontra-wojskowa-rzeczywistosc.read?src=mt