Znaczna część komentarzy na forum naszego portalu zaczyna się od pytania kiedy będą podwyżki w wojsku i służbach mundurowych, nie interesując się tym czego dotyczy tekst. Przypominam o tym, że dopiero co odbyły się wybory do parlamentu, a tworzona koalicja ugrupowań demokratycznych nie ma rozeznania jaka jest prawdziwa sytuacja finansów publicznych. Czy zatem zapowiedziane w 2024 r. podwyżki o 20 proc. w sferze budżetowej są realne? I nie będą raczej wcześniej wypłacone niż w marcu 2024 r.
Zacznijmy od tego, kiedy nowy rząd może podejmować jakiekolwiek decyzje, a powołany premier wygłosi w Sejmie expose. To w nim będą zawarte priorytetowe kierunki działań nowego gabinetu, w tym również zapowiadane podwyżki w sferze budżetowej. Jeśli ugrupowania demokratyczne podpiszą umowę koalicyjną i wybiorą marszałka Sejmu, to jest duże prawdopodobieństwo, że prezydent RP powierzy misję tworzenia nowego rządu Donaldowi Tuskowi już po kilku dniach po pierwszym posiedzeniu nowego parlamentu (13 listopada).
Nie jest jednak wykluczona gra na czas obecnej koalicji prawicowej, czyli do połowy grudnia. Wtedy nowy rząd, złożony z demokratycznych ugrupowań może się ukonstytuować dopiero przed Świętami Bożego Narodzenia. Na ewentualne zmiany i przyjęcie przyszłorocznego budżetu państwa przygotowanego przez obecny rząd pozostaje miesiąc ( do końca stycznia) pod groźbą rozwiązania parlamentu przez pana prezydenta.
Przygotowany przez rząd Mateusza Morawieckiego projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej zakłada waloryzację wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej o 12,3 proc. (podobnie jak od marca 2024 r. emerytur i rent) - przy średniorocznej inflacji około 6,6 proc. W projekcie budżetu na 2024 r. zapisano wzrost wynagrodzeń dla każdego pracownika jednym wskaźnikiem – o 6,6 proc. W przypadku żołnierzy i funkcjonariuszy byłby to wzrost kwoty bazowej z 1740,64 zł brutto obecnie do 1855,52 zł – pozostałe zaś 5,7 proc. jest na razie tajemnicą). Nie jest wykluczone, że w przyszłym roku funkcjonariusze MSWiA, a także prawdopodobnie innych służb, w tym również żołnierze zawodowi wywalczą świadczenie za długoletnią służbę już po 10 latach. Obecnie otrzymują 5 proc. uposażenia po 15 latach i ten dodatek rośnie o 1 proc. aż do 25 lat, ale dopiero po 32 latach wliczany jest do podstawy wymiaru emerytury. Jeśli będzie akceptacja dla 20 proc. podwyżki, to należy się spodziewać jeszcze korzystniejszych rozwiązań w tzw. części ruchomej lub motywacyjnej lub podniesienie kwoty bazowej, od której liczy się średnie uposażenie żołnierzy i funkcjonariuszy.
Rząd Mariusza Morawieckiego nie podał terminu od kiedy będą podwyższane uposażenia w 2024 r. Zabrakło bowiem projektu ustawy okołobudżetowej. W tym roku, z uwagi na ograniczenie liczby wypowiedzeń w służbach mundurowych, podwyżki uposażeń dla tych formacji zaplanowano dopiero w marcu, a nie od stycznia – jak do tej pory, z wyrównaniem oczywiście. W przyszłym roku - jak potwierdzili szefowie z MSWiA - miało być podobnie. Gdyby podwyżka była od stycznia, to funkcjonariusze, którzy na początku przyszłego roku zdejmą mundur i odejdą do cywila otrzymaliby wysoką podwyżkę ( z uposażeniem oraz waloryzacją emerytury - o jedną czwartą podstawy wymiaru, a w przypadku obiecanej podwyżki w sferze budżetowej o 20 proc. – nawet o jedną trzecią).
Te rozwiązania dotyczyłyby także żołnierzy, bo niemal wszystko co ustalą związkowcy z resortu spraw wewnętrznych i administracji z kierownictwem MSWiA w sprawach socjalno-bytowych bywa kopiowane w resorcie obrony narodowej. Na jednym z przedwyborczych spotkań z mundurowymi, premier Morawiecki wspomniał o waloryzacji uposażeń od stycznia 2014 r. , ale sytuacja zmieniła się po 15 październiku, gdy do formowania rządu przystąpiły ugrupowania demokratyczne. Jednym z priorytetów zarówno Koalicji Obywatelskiej jak i Nowej Lewicy jest podniesienie wynagrodzenia nauczycieli, także akademickich o 30 proc. a pracowników sfery budżetowej, w tym również służb mundurowych o 20 proc. W przypadku nauczycieli , od 1 stycznia 2024 r. podwyżka wyniosłaby ok. 1500 zł brutto, niezależnie od jego stopnia zawodowego.
Zdaniem premiera Morawieckiego, finanse publiczne i budżet Polski są „w bardzo dobrym stanie”. Przedstawiając w ubiegłym tygodniu dokonania rządu prawicy z ostatnich ośmiu lat, zdziwiony był, że partie tworzące rząd zaczynają się wycofywać z obietnic wyborczych.
Takich deklaracji ze strony ugrupowań demokratycznych nie odnotowaliśmy, jedynie obawy stan polskich finansów, bowiem nie wiadomo jakie „trupy” są poukrywane w szafach. Po nowelizacji tegorocznego budżetu, deficyt został zwiększony z ponad 60 do 92 miliardów zł. Tymczasem rząd w październiku wysłał do Komisji Europejskiej tzw. notyfikację fiskalną, w której odkrył karty dotyczące stanu kasy państwa. Okazuje się, że dlug publiczny i zadluzenie skarbu panstwa zwiększy się w tym roku o 192 mld zł, czyli 5,6 proc. PKB. Polska zaraz po Słowacji ma mieć najwyższy deficyt w całej Unii Europejskiej. Koszty obsługi zadłużenia Polski przekraczają 71 mld zł, a w 2021 r. wyniosły 29 mld zł. Warto podkreślić, że przekroczenie 3 proc. PKB oznacza, że UE może wdrożyć procedurę nadmiernego deficytu, która została zdjęta tuż przed objęciem władzy przez PiS.
Wielu ekonomistów obawia się, że rzeczywiste dochody w budżecie mogą być niższe niż założył rząd Morawieckiego, bowiem w finansach publicznych pojawiły się niekorzystne tendencje w dochodach podatkowych, zwłaszcza PIT. Koszt reform Polskiego Ładu okazał się bowiem większy, niż szacowało początkowo Ministerstwo Finansów - dochody mogą być porównywalne z rokiem 2021 r. podczas gdy fundusz płac zwiększył o prawie jedną trzecią. Niższe niż przewidywano mogą być dochody z VAT.
Kiedy w 2024 r. finansami będzie już rządzić nowa koalicja, to na ewentualne zmiany w budżecie państwa będzie niewiele czasu, zwłaszcza że konieczny będzie audyt i przegląd dokumentów. Rząd Morawieckiego zapisał deficyt w kasie państwa na przyszły rok na 4,5 proc. PKB. Około połowy wydatków mają stanowić zbrojenia, które - jak zapisano w stu konkretach Koalicji Obywatelskiej na sto dni - mają być skontrolowane. Ponadto zapowiedziano stworzenie białej księgi dokumentującej wszystkie decyzje pociągająca znaczne skutki finansowe.
Nie ma pewności czy inflacja w przyszłym roku nie będzie wyższa niż 6.6 proc., bo skończył się okres przedwyborczej niskiej ceny paliwa. Nowy rząd będzie musiał rozstrzygnąć czy nadal należy utrzymywać obniżkę cen energii oraz zerową stawkę VAT na żywność w sytuacji gdy polityka pieniężna NBP nie będzie sprzyjająca. Ponadto realizacja nowych wydatków socjalnych, w tym 800+ może dodatkowo zwiększyć presję cenową w 2024 i 2025 r.
To wszystko powoduje, że nowy rząd będzie musiał wybrać sprawy najważniejsze spośród postulatów wyborczych zgłaszanych przez kilkanaście ugrupowań wchodzących w skład koalicji demokratycznej. Miejmy nadzieję, że w tym priorytetowym pakiecie znajdą się zapowiadane podwyżki w sferze budżetowej, jeśli obecna opozycja ma być na fali wznoszącej i chciałaby wygrać zbliżające się wybory samorządowe i do europarlamentu.
Wolin