... ...

Poprzednie Ministerstwo Obrony Narodowej ignorowało polskie programy budowy amunicji precyzyjnej, w tym przeciwpancernych pocisków kierowanych Pirat. Tymczasem wojna na Ukrainie wyraźnie pokazuje, że większość rosyjskich pojazdów bojowych jest niszczona nie Javelinami, ale o wiele tańszymi rakietami, które dodatkowo w większości są produkowane w ukraińskim przemyśle zbrojeniowym.

Program Pirat to typowy przykład braku zainteresowania polskiego wojska rozwiązaniami opracowanymi przez przemysł w Polsce. Są dwa wytłumaczenia takiego podejścia. Albo przeciwpancerny pocisk kierowany (ppk) Pirat nie nadaje się do niszczenie rosyjskich pojazdów (co jest nieprawdą), albo wojsko idzie na „łatwiznę” i zawyżając wymagania, asekuracyjnie kupuje to co inni, najbogatsi, nawet jeżeli jest to związane z ogromnymi kosztami.

Sytuacja jest o tyle niezrozumiała, że w przypadku Pirata nigdy nie było oficjalnej deklaracji kogokolwiek w Ministerstwie Obrony Narodowej, że jest to rozwiązanie nieprzydatne dla polskiego wojska. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze takie kategoryczne stwierdzenie spotkałoby się z natychmiastową reakcją polskiego przemysłu, który wie, co opracował i jakie to uzbrojenie ma możliwości. Mogłoby się więc zdarzyć, że argumenty na „nie” zostałyby z łatwością obalone, przy okazji wykazując brak wiedzy o decydentów.

Po drugie po raz kolejny mogłoby się okazać, że wymagania taktyczno-techniczne na sprzęt wojskowy są pisane asekuracyjnie przez ludzi, którzy po prostu wybierają z różnych folderów konkurencyjnych rozwiązań najlepsze parametry i z przysłowiowej „łyżki” robią „Gwiazdę Śmierci”. Dotyczy to również programu Pustelnik, w ramach którego miał zostać opracowany, lekki przeciwpancerny pocisk kierowany i właśnie dla którego został opracowany ppk Pirat.

źródło: defence24.pl 

Więcej:  >>>