... ...

Od wyborów parlamentarnych w naszym kraju minął już ponad tydzień. Wszystko wskazuje na to, że to obecna opozycja na 4 lata przejmie stery w Polsce. Wobec tego nastąpi także zmiana na stanowisku szefa MON. Kto zostanie następcą Mariusza Błaszczaka?

Polityczny obraz po wyborach

Koalicja: KO, Trzecia Droga i Lewica według oficjalnych wyników wyborów zdobyła 248 mandatów w przyszłym Sejmie. To wystarczy do objęcia władzy w Polsce. PiS ze 194 posłami najpewniej przejdzie do opozycji, gdyż nie ma wystarczających zdolności koalicyjnych. Nowa władza będzie posiadać ogromny mandat społeczny, frekwencja w wyborach wyniosła aż 74,38 proc. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli nowy rząd, diametralnie różniący się od obecnego. Co więcej wiele wskazuje na to, że szykują się niespokojne lata, gdyż przyszła koalicja ma odmienne poglądy na wiele spraw w kraju.

Kto nowym szefem MON?

Przyszli rządzący zapewne już rozpoczęli polityczne przetargi o to kto obejmie jaki urząd. Na początku zeszłego tygodnia mówiło się, że dużą chęć przejęcia ministerstwa obrony narodowej ma Trzecia Droga. Ministrem mógłby zostać sam Szymon Hołownia, którego żona jest zawodowym żołnierzem - pilotem myśliwca. Czy rodzinne powiązania z wojskiem to wystarczające kompetencje do objęcia tego stanowiska? Wydaje się, że nie to też eksperci raczej nie brali pod uwagę poważnie jego kandydatury, zwłaszcza że to zwykle główna partia rządząca bierze na swoje barki zarządzanie resortami siłowymi, a jak wiemy Trzecia Droga to tylko drugie najsilniejsze ugrupowanie w przyszłym układzie rządzącym.

Wygląda na to, że resorty spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej przypadną politykom Koalicji Obywatelskiej. Z medialnych przecieków, do których dotarł portal Defence24 wynika, że pod uwagę brane są trzy nazwiska. Są to: Tomasz Siemoniak, Bartłomiej Sienkiewicz i Joanna Kluzik-Rostkowska. Bartłomiej Sienkiewicz w czasie poprzednich rządów PO pełnił funkcję szefa MSW, a w czasie urzędowania był jednym z najgłośniejszych, negatywnych bohaterów tzw. Afery Taśmowej. Joanna Kluzik-Rostkowska to była minister edukacji – mianowanie kobiet na stanowiska w resortach siłowych to ostatnio częsta praktyka w Europie.

Środowisko wojskowe widzi jeszcze jednego kandydata – gen. broni  rez. Mirosława Róźańskiego. Wojskowy z dużym doświadczeniem w służbie rzuciłby na pewno nowe światło na armię. Byłby to inny styl zwierzchnictwa, istotna zmiana w postrzeganiu tego stanowiska. Ostatnim byłym wojskowym w roli szefa MON był wadm. Piotr Kołodziejczyk, który kierował ministerstwem w latach 1990-1991 oraz 1993-1994. Potem nastąpiła trwająca do dzisiaj era cywilów na tym stanowisku.

Najpoważniejszym kandydatem wydaje się były szef MON z lat 2011-2015 Tomasz Siemoniak. Sprawował swoją funkcję za czasów rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Uważany jest w swoim środowisku za eksperta od spraw wojskowych. Przeciwnicy polityczni nie mają o nim tak pozytywnego zdania. W jednym z ostatnich wywiadów Siemoniak w negatywny sposób odnosił się do budowania przez rząd PiS 300 tys. armii. Jego zdaniem Polska nie ma wystarczającego potencjały demograficznego na tak silne wojsko.  Zamiast tego proponuje skupienie się na małej armii liczącej około 150 tys. zawodowych żołnierzy, 30-40 tys. obrony terytorialnej oraz 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Proponuje jednak większą liczbę żołnierzy powołanych do służby na czas wojny – wtedy Siły Zbrojne miałyby się opierać na kilkusettysięcznej rezerwie. Po tych słowach obecny szef MON Mariusz Błaszczak oskarżył Siemoniaka o chęć zwolnień w wojsku. Zdaniem szefa MON wojsko liczy obecnie ponad 180 tys. żołnierzy, a ograniczenie tej liczby do 150 tys. oznacza zwolnienia.  Jednak Tomasz Siemoniak twierdzi, że o żadnych zwolnieniach w wojsku nie ma mowy, ma być rekrutacja. Zdaniem Siemoniaka, jeśli zsumuje się ze sobą proponowane liczby żołnierzy zawodowych, WOT i dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej to wyjdzie, że przyszły rząd planuje oprócz kilkusettysięcznej rezerwy utworzyć armię na poziomie 210-220 tys. żołnierzy.

Negatywnie o ewentualnym mianowaniu Siemoniaka wypowiada się w rozmowie dla PAP gen. Roman Polko, który uważa, że były minister “wystarczająco się skompromitował” jako szef MON. Zarzuca mu przede wszystkim ograniczanie potencjału polskiej armii. Gen. Polko jednak nie przekreśla przyszłej władzy. Mówi, że w nowej koalicji jest jego zdaniem wiele kompetentnych osób do objęcia tej teki - wskazał na gen. bryg.  rez. Jana Rajchela, byłego komendanta  szkoły "orlat" w Dęblinie, który z ramienia Koalicji Obywatelskiej  ubiegał się o mandat senatora.

Ostatni koalicjant, czyli Lewica wydaje się nie być zainteresowanym resortami siłowymi. Ugrupowanie w kampanii stawiało na prawa kobiet, ochronę klimatu, prawa pracownicze i mieszkalnictwo. Wydaje się, że politycy związani z tym środowiskiem będą chcieli na tym się skupić w nowej kadencji Sejmu.

Co dalej z zakupami dla wojska?

Największy wygrany ostatnich wyborów, czyli Koalicja Obywatelska z rezerwą odnosiła się do zakupów dla polskiej armii, głównie chodziło o sprzęt koreański. Mówiono o konieczności modernizacji, ale głoszono hasła o weryfikacji podpisanych kontraktów. Na nowe zamówienia liczą zwłaszcza polskie firmy, które w zmianie władzy widzą szansę na zwiększenie produkcji.

Zerwanie zagranicznych kontraktów mogłoby się odbić szerokim echem na arenie międzynarodowej i na pewno nie przysporzy nam w trudnych czasach sojuszników. Nadal pamiętamy sprawę zerwania kontraktu przez nowo utworzony rząd PiS na dostawę francuskich śmigłowców wielozadaniowych Caracal. Doprowadziło to do konfliktu na linii Warszawa-Paryż i wymiany paru nieprzyjemnych komentarzy.

Wydaje się, że na opozycji znajdą się osoby kompetentne do objęcia funkcji ministra obrony narodowej. Na pewno z niecierpliwością będziemy oczekiwać na rozwój rozmów koalicyjnych między ugrupowaniami w przyszłości tworzącymi rząd. Nowy szef MON musi odbudować relacje na linii MON-dowództwo WP oraz odpolitycznić wojsko. Musi to oznaczać koniec wykorzystywania armii w działalności politycznej.

Mateusz Bartczak

Zdjęcie:  MON